Warszawa. To już szósty dzień białego miasteczka 2.0. Protestujący w Warszawie przedstawiciele środowisk medycznych walczą o lepsze warunki pracy i wyższe wynagrodzenia. Cały czas oczekują spotkania z premierem. Medycy rozważają branie urlopów na żądanie i niebranie dodatkowych dyżurów. W środę (16.09) w białym miasteczku tematem rozmów była biurokracja w systemie ochrony zdrowia. Lekarze przekonują, że więcej poświęcają na wypełnianie dokumentów niż na kontakt z pacjentem.
- Czy jak chodzicie państwo do przychodni to czujecie, że lekarz jest wami zainteresowany? 80 procent wizyty lekarskiej to jest uzupełnianie dokumentacji, ciężko w tym czasie nawiązać faktyczną relację terapeutyczną, ciężko tu o wysokiej jakości kontakt, ciężko tu o zrozumienie i empatię, jakiej brakuje - mówiła Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów.
- Chcemy, żeby ten system się zmieniał, zmieniał się oddolnie, żebyśmy nie musieli realizować woli ministra, ale żeby dożyć czasu, kiedy minister przyjdzie do nas po to, żeby zapytać "jak mogę wam pomóc?" - mówił dr Tomasz Karauda ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi.
- My tutaj nie jesteśmy po to, bo jesteśmy nienormalni - my tutaj jesteśmy dlatego, że ten system jest nienormalny. Chcemy w końcu dialogu, ale na zasadach otwartości, a nie na takich, jakie państwo nam proponują - postulował rzecznik protestujących Gilbert Kolbe.