Warszawa. Za protestującymi pracownikami ochrony zdrowia druga noc w "Białym Miasteczku 2.0", które powstało tuż obok Kancelarii Premiera po sobotniej (11.09) manifestacji. Lekarze, pielęgniarki czy ratownicy medyczni chcą wyższych wynagrodzeń i lepszych warunków pracy. Jak sami tłumaczą, na obecnej sytuacji w ochronie zdrowia najbardziej cierpią pacjenci. Protestujący czekają na spotkanie z premierem.
- To ostatni krzyk, próba reakcji przed taką ostateczną decyzją wyjazdu z kraju, dla mnie. Nie da się być jednym człowiekiem zatrudnionym w trzech miejscach na raz w jednym szpitalu, na jednym etacie, nie da się tak wytrzymać - skarżyła się lekarka Paula Dmochowska.
- Nie chcemy mówić tylko o ochronie zdrowie, mówimy o bezpieczeństwie pacjentów, bo jak nie będzie pracowników - nie będzie i publicznej ochrony zdrowia - podkreśla Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- Zmęczony lekarz, zmęczona pielęgniarka, to nie jest ten sam poziom empatii, co wyspani i wypoczęci ludzie. O to chcę walczyć, o pacjenta przede wszystkim - mówi lekarka Barbara Świeżyńska.
- Nie wyobrażam sobie, żeby strona rządowa zlekceważyła to, o czym mówimy, że kona system ochrony zdrowia, że jest tragicznie - alarmuje pielęgniarka Agnieszka Witkowska.