Jeżeli widziałeś, jak wystrzelona z Ziemi rakieta uderzyła w ciało niebieskie, aby zmienić jego kurs, to musiałeś oglądać hollywoodzki film. W tym roku ekranowa wizja stanie się rzeczywistością, a w planach jest jeszcze wystrzelenie rakiety z Marsa na Ziemię.
W „Armagedonie” Bruce Willis wylądował na powierzchni pędzącej w kierunku Ziemi asteroidy i wywiercił w niej dziury, aby założyć potężne ładunki wybuchowe. Tak było w 1998 roku.
W ubiegłym, gdy Leonardo DiCaprio i Jennifer Lawrence ostrzegali przed mającą zniszczyć naszą planetę asteroidą (to „Nie patrz w górę”). USA też miały plany na jej zniszczenie (nie zdradzamy jakie). To wprowadzenie jest potrzebne, aby napisać o tym, że fikcja Hollywood staje się rzeczywistością.
Rok w kosmosie
Teb rok w kosmosie zapowiada się równie przełomowo jak 2021.
Przypomnijmy tylko, że wtedy zaczął się gwiezdny wyścig miliarderów, którzy zaczęli organizować prywatne, komercyjne loty. W lipcu Richard Branson osiągnął granicę kosmosu na pokładzie maszyny skonstruowanej przez Virgin Galactic.
Kilka dni potem wyczyn ten, docierając jeszcze wyżej, powtórzył Jeff Bezos na statku Blue Orgin. Jesienią Elon Musk poleciał w przestrzeń pojazdem SpaceX wyniesionym rakietą Falcon. To była zapowiedź tego, co się będzie działo w tym roku, bo turystyka kosmiczna będzie się rozwijała.
31 marca wystartuje misja Axiom-1 kierująca się do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To projekt firm SpaceX i Axiom. W misji udział weźmie rakieta Falcon 9, a jej zadaniem będzie wyniesienie statku Crew Dragon. Misja została opóźniona, bo wcześniej jej początek planowano na 28 lutego. Będzie to kolejny, prywatny lot kosmiczny ale z zawodowymi astronautami, mającymi dotrzeć na stację.
– Celem misji Ax-1 jest ustanowienie standardu dla wszystkich przyszłych prywatnych misji pod względem przygotowania i profesjonalizmu. Ax-1 skupia się na wielu zadaniach naukowych i dotyczących popularyzacji, czekamy na sfinalizowanie programu lotu – powiedział jeden z załogantów, Michael López-Alegría.
Już wiadomo, że nie będzie to jedyna taka podróż, bo planowane są kolejne. Już na jesień.
Na Księżyc
Na celowniku znajdzie się nie tylko cały kosmos, ale także Księżyc. Misja księżycowa była początkowo zaplanowana na ubiegły rok, ale przesunięto ją na ten.
Na orbitę Księżyca ma zostać wyniesiony statek Orion. Nie będzie w nim ludzi, a w Orionie zostanie zastosowana technologia Callisto.
To wirtualny asystent, który będzie w stałym kontakcie z operatorami NASA na Ziemi. Zadaniem Oriona jest okrążenie srebrnego globu i powrót na naszą planetę. Po co to wszystko? Do sprawdzenia Callisto, bo w przyszłości zadaniem asystenta ma być przygotowanie bazy na Księżycu, a ta z kolei ma być przystankiem w podróży na Marsa.
W tym roku lądownik Nova-C na Księżyc chce też wynieść firma Intutive Machines (będzie operowała na zlecenie NASA). Tym razem pojazd ma się zameldować na powierzchni, a celem misji jest przetestowanie sposobu dostarczania ładunków na Księżyc. Nova-C ma wylądować pomiędzy Mare Serenitatis i Mare Crisium, dwóch mórz księżycowych znajdujących się na jasnej stronie Księżyca.
Maszyna będzie miała 13,5 dnia na rozmieszczenie ładunków, przetestowanie łączności z ziemią i sprawdzenie jak lądownik działa w ekstremalnych warunkach. Przecież na Księżycu temperatury wahają się od plus 140 stopni Celsjusza do minus 170 stopni.
Lód i woda
Kolejny Nova-C na Księżycu ma się zameldować jesienią. Tym razem jego celem będzie krawędź krateru Shackleton w okolicy południowego bieguna Księżyca. To miejsce jest na tyle dobrze oświetlane przez słońce, że pojazd nie powinien mieć problemów z zasilaniem na 10-dniową misję. Dodatkowo łazik ma być widoczny z Ziemi (przy użyciu odpowiedniego sprzętu). Ale w tej misji nie chodzi o to, żeby podziwiać urządzenie, bo jej znacznie jest znacznie poważniejsze.
W kraterze – jak twierdzą specjaliści – znajduje się lód. Zadaniem maszyny będzie podjęcie próby jego wydobycia. Posłuży do tego metrowe wiertło. Kiedy maszyna wydobędzie to, czego szukała zacznie analizować skład księżycowego lodu i prześle dane na Ziemię. To wstęp do prac nad pozyskiwaniem wody na Księżycu.
Nie tylko krajanie Bruce’a Willisa patrzą na srebrny glob. Swój wzrok kierują tam także ziomkowie Jurija Gagarina. Łuna 25 – tak nazywa się rosyjski lądownik, który ma być wysłany na Księżyc. W lipcu wyniesie go rakieta Sojuz 2 i będzie to pierwsza rosyjska misja księżycowa od 45 lat.
Roskosmos chce lądować w okolicach południowego bieguna Księżyca.
Miejsce nie jest przypadkowe, bo tam znajduje się – pod powierzchnią – lodowy ocean.
Lądownik będzie wyposażony w aparaturę, dzięki której m.in. zmierzy promieniowanie gamma. Misja będzie także testem nowego systemu lądowania, bo Rosjanie nie ukrywają, że w najbliższych latach chcą na Księżyc wysłać człowieka. Jeszcze niedawno była mowa o roku 2025. Dziś nie jest to pewne, ale wiadomo, że stanie się to już po tym, jak na ziemskim satelicie zameldują się Amerykanie i Chińczycy.
Science fiction
To wszystko jednak kosmiczna błahostka wobec kolejnych planów NASA. W listopadzie w kosmos została wyniesiona sonda Dart, która dotrze do planetoidy Didymos.
Sonda niczego nie zbada. Za to przywali. Tak, jej celem jest uderzenie w Didymos. Ma jakieś 780 metrów średnicy i zaliczona jest do grupy PHA – potencjalnie niebezpiecznych.
Amerykanie chcą sprawdzić, czy dzięki uderzeniu można zmienić kurs planetoidy.
Ważący 633 kg Dart ma to sprawdzić na przełomie września i października. Niemal przez całą misję sonda będzie sterowana z Ziemi, ale ostatnie 4 godziny przed uderzeniem będzie musiała sobie radzić sama.
Brzmi jak film? To proszę spojrzeć na to – NASA właśnie podpisała umowę z Lockheed Martin Space, na mocy której ma powstać pojazd Mars Ascent Vehicle (MAV). Chodzi o lekką rakietę powstałą z myślą o Marsie.
– To przełomowe przedsięwzięcie ma zainspirować świat, gdy pierwsza misja robotów w obie strony pozyskuje próbkę z innej planety – znaczący krok, który ostatecznie pomoże wysłać pierwszych astronautów na Marsa – powiedział cytowany w komunikacie amerykańskiej agencji administrator NASA Bill Nelson.
Dodał, że program jest arcyważny w kwestiach planetologii i zapewnia, że NASA „pozostanie liderem w eksploracji i odkrywaniu”.
W obie strony
Teraz najciekawsze: Rakieta zostanie wystrzelona z Marsa w kierunku Ziemi. Nie będzie jednak przystosowana do przenoszenia ludzi, ale próbek z czerwonej planety. To tez krok w stronę planowania podróży w obie strony.
Operacja ma wyglądać tak: MAV wyląduje w pobliżu lub w kraterze Jezero. Skontaktuje się z obecnym już na Marsie łazikiem Perseverance i dobierze od niego zebrane próbki. Kiedy ta część dobiegnie końca, lądownik posłuży jako platforma startowa dla małej rakiety. Pojazd jednak nie dotrze do Ziemi, bo gdy znajdzie się na marsjańskiej orbicie, zostanie przechwycony przez statek kosmiczny Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Ten zabierze próbki na Ziemię.
– Zbliżamy się do końca fazy koncepcyjnej tej misji Mars Sample Return, a elementy łączą się, aby sprowadzić do domu pierwsze próbki z innej planety. Będąc na Ziemi, można je badać za pomocą najnowocześniejszych narzędzi, zbyt skomplikowanych, aby można je było przetransportować w kosmos – powiedział Thomas Zurbuchen, zastępca administratora ds. nauki NASA.
Misja planowana jest najwcześniej w 2026 roku.