Jesteśmy przeszczęśliwi – tylko tyle albo aż tyle przekazała nam Joanna Domańska-Bryk niedługo po tym, jak dowiedziała się, że wielogodzinna operacja jej córeczki zakończyła się, serduszko Gabrysi ma już dwie komory i działa prawidłowo, ale też zastrzegła, że decydujące będą kolejne dni.
Radość rodziców była tak ogromna, że postanowili podzielić się nią ze wszystkimi. Dlatego o zakończeniu opreacji pani Joanna poinformowała w czwartek o świcie w mediach społecznościowych. W Polsce było wtedy kilkanaście minut przed godz. 7 rano, w Bostonie, gdzie 10-latka z Łaszczówki pod Tomaszowem Lubelskim przeszła skomplikowany zabieg, noc.
Na ten moment państwo Joanna i Paweł Brykowie czekali długi czas. Doszli do niego dzięki własnej, ogromnej determinacji, ale też wsparciu setek jeśli nie tysięcy osób, które od wielu miesięcy angażowały się w zbiórkę pieniędzy na operację, która małej wojowniczce dawała szanse na normalne życie.
Przypomnijmy, że u Gabrysi niedługo po urodzeniu zdiagnozowano bardzo trudną i złożoną wadę serca pod postacią dwunapływowej, wspólnej komory, hipoplazji komory prawostronnej oraz ubytku w przegrodzie międzykomorowej. Dziewczynka przeszła kilka operacji, niestety nie wszystkie przyniosły oczekiwane efekty. Na szczęście Gabrysia, mimo iż wada jej serduszka była śmiertelna, przeżyła. Ale kolejne lata były dla niej bardzo trudne. Rodzice nigdy nie stracili wiary w to, że lekarze zdołają uratować ich córeczkę, nawet wówczas, gdy powiedziano im, że w Polsce może liczyć jedynie na przeszczep. Dowiedzieli się o kardiochirurgach z kliniki w Bostonie. Skontaktowali się z nimi, Gabrysię zdiagnozowano i zakwalifikowano do zabiegu dającego ogromne szansę nawet na przywrócenie funkcji obu komór serca.
Problemem był koszt. Ponad 2,3 mln zł potrzebne na pobyt w amerykańskiej klinice i podróż do USA przerastały możliwości finansowe Bryków. Ale nie poddali się. Poruszyli niebo i ziemię, by zdobyć pieniądze. Przez wiele miesięcy, z pomocą mnóstwa ludzi o wielkich sercach, nie tylko z powiatu tomaszowskiego i naszego województwa, ale całej Polski organizowali zbiórki, imprezy, licytacje.
Na subkontach Gabrysi założonych w fundacjach „Espero: Nadzieja dla Dzieci” oraz tomaszowskiej „Parasol Roztocza” udało się dzięki temu zgromadzić ok. 1,3 mln zł. A na początku tego roku nadeszła wiadomość o sfinansowaniu leczenia Gabrysi w Stanach Zjednoczonych przez NFZ, gdzie wniosek o refundację rodzice składali jeszcze jesienią 2022.
W połowie lutego rodzina była już za oceanem, a 10-latką zajęli się specjaliści z Boston Children`s Hospital. Zanim doszło do operacji, Gabrysia przeszła mnóstwo najróżniejszych skomplikowanych badań, które dzielnie znosiła. Bywały też momenty trudniejsze i chwile niepewności, kiedy np. po cewnikowaniu serca zaczynała krwawić. Ale na szczęście amerykańscy lekarze nad wszystkim zapanowali i Gabrysia ostatecznie przeszła operację.
Na razie nie wiadomo, jak długo pozostanie z rodzicami w Bostonie i kiedy wróci tam ponownie. Bo to, że tak się stanie, jest pewne. – Lekarze z Bostonu już sygnalizowali konieczność operacji również zwężonych tętnic płucnych – mówił nam Paweł Bryk, jeszcze przed wylotem do Stanów Zjednoczonych. Zapewniał też, że ani złotówka ze zgromadzonych przez rodzinę pieniędzy na pewno się nie zmarnuje. Gabrysia jeszcze długo będzie wymagała leczenia, licznych konsultacji lekarskich, wieloletniej rehabilitacji, a więc ogromnych wydatków.