LGBT to ludzie, a nie ideologia - mówili we wtorek przez puławskim Ratuszem przedstawiciele Federacji Młodych Socjaldemokratów oraz Forum Obywatelskiego Puławy. Lewicowi działacze apelują do radnych o wycofanie przyjętego w 2019 roku stanowiska "anty-LGBT".
Stanowisko sprzed ponad dwóch lat dotyczy trzech punktów. Puławscy samorządowcy opowiedzieli się w nim w skrócie: przeciwko zbyt wczesnej seksualizacji dzieci, działalności tzw. latarników w publicznych szkołach oraz ideologicznej presji na przedsiębiorstwa, którą nazwali homopropagandą. Cały dokument zatytułowali sprzeciwem wobec "ideologii lansowanej przez subkulturę LGBT". Stanowiska o tej samej lub podobnej treści przyjęło dziesiątki samorządów w całym kraju. Obecnie toczy się dyskusja o ich wycofywaniu lub zastąpieniu innymi, mniej kontrowersyjnymi.
Uchwały lub stanowiska nazywane "anty-LGBT" nie podobają się unijnym urzędnikom. Sprawa jest na tyle poważna, że Bruksela wstrzymała prace nad programem REACT-EU. Chodzi o setki milionów złotych dla poszczególnych województw oraz miliardy w ramach nowego budżetu unijnego na lata 2021-27. Ryzyko utraty pieniędzy przekonało m.in. sejmik województwa lubelskiego, który ze swojego starego stanowiska usunął już wszystkie odniesienia do LGBT.
Tego samego nie chcą zrobić puławscy radni, którzy przekonują, że ich dokument nikogo nie dyskryminuje. Innego zdania są działacze puławskiej lewicy, którzy we wtorek przed miejskim Ratuszem apelowali do wycofanie stanowiska.
- Sprzeciwiamy się polityce Rady Miasta polegającej na dyskryminacji mniejszości LGBT+. Apelujemy o uchylenie tego szkodliwego stanowiska. Za jego sprawą Puławy zostały pozbawione prestiżu, pogłębił się podział kulturowy pomiędzy nami, a Europą. Co nie mniej ważne, Puławy zamknęły się tym samym na fundusze pochodzące z Unii Europejskiej - mówił Dawid Socha, przewodniczący puławskiego koła Federacji Młodych Socjaldemokratów.
Jak przekonywał, z powodu stanowiska miasto może stracić nawet 10 mln zł. - LGBT to nie jest ideologia - podkreślił natomiast Włodzimierz Żebrowski, jeden z uczestników wtorkowej konferencji.
Do wycofania stanowiska przekonywał także radny Waldemar Kowalczyk (Koalicja Samorządowa).
- Ja nie czuję się związany z tą uchwałą. Rada w znacznej części jej nie podziela, więc liczę na refleksję pod wpływem tych wszystkich czynników, które do nas docierają. Dzisiaj za przyjęcie tego dokumentu tracimy autorytetem, wizerunkowo, ale prawdopodobnie jest wola ku temu, żebyśmy tracili również finansowo - ostrzegł samorządowiec.