– Niekonwencjonalne znaki, tzw. czarne punkty, ostrzegające przed niebezpiecznym miejscem na drodze, już się opatrzyły. Działały na kierowców przez 3–4 lata – mówi Janusz Wójtowicz, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Teraz już nie spełniają swoich funkcji.
Na terenie naszego województwa jest 12 miejsc oznaczonych czarnymi punktami. Ale od dwóch lat dane o ofiarach w niebezpiecznych miejscach nie były aktualizowane.
– Już prawie nikt nie reaguje na czarne punkty – mówi Janusz Włodarczyk, kierowca z Lublina. – W Łuszczowie zawsze zdejmuję nogę z gazu i zwalniam do przepisowych 50 km/h. No i co z tego, skoro wszyscy mnie wyprzedzają.
Tablice z czarnymi punktami nie zostaną jednak zdemontowane. – Zawsze to dodatkowe ostrzeżenie dla kierowcy o niebezpiecznym miejscu. Natomiast teraz pojawi się więcej radarów, ostrzegających kierowców o przekroczeniu prędkości. Ostrzegających bez konsekwencji – dodaje Wójtowicz. – Obecnie działa już pięć takich urządzeń, do końca roku zainstalujemy kolejne cztery.
Na amatorów szybkiej jazdy czekaj też inne radary – policyjne. W Lubelskiem drogówka dysponuje dwoma urządzeniami „Fotorapid”, czyli fotoradarami rejestrującymi przekroczenia prędkości. Te urządzenia są gestii policjantów z Lublina i Zamościa. Ten z Lublina może być zainstalowany na jednym z dwóch masztów – w Garbowie I lub w Niemcach.
Policja zamojska ma do dyspozycji aż pięć masztów – w Zamościu przy ulicy Piłsudskiego (na wysokości jednostki wojskowej), na Jana Pawła II (przy szpitalu), Szczebrzeskiej oraz w Starym Zamościu i Łabuńkach (te dwa ostatnie na wysokości szkół podstawowych). Urządzenia są mobilne. Mogą także pracować na specjalnych stojakach, na poboczu drogi.
Niestety, dla kierowców z tzw. ciężką nogą mamy złe wiadomości. Policja, samorządy oraz Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego planują w tym roku ustawienie co najmniej czterech nowych masztów: w Lublinie, Krasnymstawie, Garbowie II i Ciecierzynie.