ROZMOWA z Danielem Koczonem, jednym z nowych nabytków Motoru Lublin
– W tym okresie jeszcze ciężko powiedzieć. Strzeliłem dwie bramki, bo dostałem dobre podania. Na pewno z każdym dnie czuję się coraz lepiej. Wiadomo, że ten pierwszy okres zimy jest najcięższy. Teraz będziemy powoli schodzić z obciążeń. A sama forma ma być na 17 marca.
Przy okazji sparingu zrobiłeś sobie prezent, bo 1 lutego obchodziłeś urodziny. Jak się czujesz jako 30-latek?
– Całkiem dobrze. Oprócz tego, że w dowodzie mam trzydziestkę to nic się nie zmienia. Czuję się nawet dużo młodziej niż wcześniej (śmiech – przyp. red.). A jeśli chodzi o boisko to mam jeszcze dużo do zrobienia. Oby tylko zdrowie było.
Mróz sprawił, że odwołane zostały wasze wieczorne treningi na boisku i sparing ze Stalą Rzeszów. Przygotowania są teraz luźniejsze?
– Absolutnie nie. Nadrabiamy to w hali, gdzie naprawdę nie jest lekko. Przez to, że nie odbyły się te zaplanowane treningi musimy pracować ciężej. Wszystko musi być wyrównane.
Zaskoczyło cię coś po powrocie do Lublina?
– Pełnowymiarowe boisko ze sztuczna trawą przy ul. Poturzyńskiej. Teraz nie trzeba pakować się w busa i jeździć do Łęcznej na treningi, jak to było kilka lat temu.
Zyskałeś, czy straciłeś finansowo na przejściu z Olimpii Elbląg do Motoru?
– Straciłem i to dużo, bo takich pieniędzy, jakie miałem w Elblągu w Lublinie nie dostanę. To również dlatego, że 2011 rok pod względem sportowym dla mnie nie istniał. Nie mogłem więc stawiać dużych żądań finansowych. Ale nie to jest teraz dla mnie najważniejsze. Chcę się w Motorze odbudować i wierzę, że mi się to uda.
21 meczów i 1 bramka – to twój dorobek w ekstraklasie. Widzisz jakieś szanse na jego powiększenie?
– Będzie ciężko. Chyba żebyśmy awansowali do ekstraklasy z Motorem. Czego życzyłbym sobie, kolegom z drużyny, kibicom i całemu miastu.
Podpisałeś kontrakt z Motorem do końca sezonu 2012/13. Wypełnisz go?
– Wiele jest uzależnione od tego czy awansujemy. Na pewno w czerwcu znowu siądziemy do rozmów na temat kontynuacji umowy. Wynika to z pewnych zapisów, które są w kontrakcie.
Myślisz jeszcze o wędrówce po Polsce, czy Lublin to już raczej końcowy przystanek w karierze?
– Mam swoje lata i chciałbym się tu osiedlić. W życiu jednak różnie bywa. Choć na pewno nie zamierzam na siłę szukać klubu z I czy II ligi, gdzieś na drugim końcu Polski.
Może nie będziesz musiał?
– Cała nadzieja w nowym stadionie, który może postawić Motor na nogi. Wiadomo, że mając taki obiekt łatwiej przyciągnąć sponsorów. Jak na mecze będzie przychodzić po 5-6 tys. kibiców to będzie już sygnał, że warto się zaangażować w ten klub. Ale musimy awansować, bo nie obrażając nikogo, ale na Pelikan Łowicz w II lidze ludzie raczej nie zechcą przychodzić.
Myślisz, że to realne już w tym sezonie?
– Tak, oby tylko szczęście nam dopisało i wszystko zaskoczyło od samego początku, to będzie dobrze. Myślę, że już po pierwszych czterech kolejkach wszyscy będziemy mądrzejsi.