Rozmowa z Ryszardem Kuźmą, trenerem piłkarzy lubelskiego Motoru
do życzenia. Czy to efekt testowania kilku nowych zawodników, czy symptomy kryzysu formy?
- Myślę, że jest to wynik wielu czynników. Każdy z nich ma wpływ na postawę drużyny. Moim zdaniem, najistotniejszy jest fakt, że zmienił się rodzaj boisk. Przed zgrupowaniem we Wronkach graliśmy na twardych sztucznych nawierzchniach. Teraz przyszło nam walczyć na naturalnej murawie, o tej porze dosyć miękkiej. Takie przejście nie mogło pozostać bez wpływu na dyspozycję zawodników, którzy bardzo się starali, ale nogi mieli ciężkie jak z ołowiu. Zmiana przygasiła, wyhamowała drużynę.
• Przed obozem w Niechorzu zespół prezentował się znacznie lepiej, dzielnie walcząc w sparingach
z I-ligowymi Lechem Poznań i Groclinem Grodzisk Wlkp...
- Ale nikt nie obiecywał, że tak pięknie będzie przez cały czas. Piłkarze w którymś momencie musieli odczuć trudy przygotowań i teraz trzeba przywrócić świeżość. Takie jest nasze zadanie.
• Przez klub przewinęło się sporo testowanych zawodników, ale w tej
chwili umowę podpisał tylko Piotr Kamiński. Wiele tematów czeka na dokończenie. Co z pozostałymi zawodnikami, mogącymi uzupełnić skład?
- Zgadzam się, że przetestowaliśmy sporo zawodników, ale na tym etapie przygotowań nie mu już zbyt dużo niewiadomych. Ja wiem, kogo bym widział w zespole, ale nie mam wpływu na proces legislacyjny. Za sprawy organizacyjne odpowiada kierownictwo klubu, które zna moje opinie na temat poszczególnych piłkarzy.
• Wobec których graczy nie podjął pan ostatecznej decyzji?
- Wciąż zastanawiam się nad Piotrem Boratyńskim, który z powodu kontuzji nie mógł pokazać się w ostatnim meczu. W tej chwili nie potrafię też powiedzieć, jak potoczą się losy Andrija Szubina. Ja jestem za pozostawieniem Ukraińca w Motorze, ale zawodnik musi dostarczyć dokumenty uprawniające do gry. W piątek minie czas zgłoszeń, zatem czasu na załatwienie formalności pozostało bardzo mało.
• Kto może być pewny pańskiej aprobaty?
- Paweł Kowalczyk, Maciej Kiciński, Rafał i Kamil Królowie, Michał Maciejewski...
• Co z Radosławem Kaczmarczykiem z Sygnału?
- Na razie wymaga spokojnego prowadzenia.
• Wśród sprawdzanych piłkarzy większość to napastnicy. Czy w innych formacjach nie grozi Motorowi deficyt, zwłaszcza kiedy przytrafią się kontuzje lub posypią żółte kartki? Nie planuje pan jeszcze jednego przeglądu?
- Nic na siłę. Niektórzy piłkarze mogę spróbować sił na innych pozycjach. Na boku obrony sprawdzałem Kowalczyka.
• Marcin Popławski może przejść do pomocy?
- To jeden z wariantów. Marcin jest na tyle uniwersalny, że mógłby poradzić sobie w roli ofensywnego pomocnika. Ale to temat przyszłości.
• Co z Karolem Drejem?
- Mamy kontakt. Może do wtorku określi się, czy chce powrócić do Motoru.
• Nie będzie oczekiwanych posiłków z Kielc?
- Na razie nic o tym nie słyszałem.
• Liczył pan na wzmocnienie zespołu bardziej znanymi piłkarzami?
- Myślałem, że tak będzie, zwłaszcza po rozmowach z przedstawicielami Polish Sport Promotion. Ale kilka spraw pozostało w sferze planów. Na pewno nie trafili do nas wszyscy piłkarze, o których dyskutowaliśmy.
• Nowi muszą odbudować formę.
- Chęć gry, ponownego pokazania się, może być ich atutem.
• Przynajmniej przygotowania przebiegały w wyjątkowo dobrych warunkach.
- Dwa zgrupowania rzeczywiście stały na dobrym poziomie, ale to jeszcze nie gwarantuje sukcesu w lidze. To tylko jeden z elementów ułatwiających pracę.
• Ustalił pan "jedenastkę”, która rozpocznie wiosenną rywalizację?
- Wiem, jaki będzie wyjściowy skład, ale za wcześnie, aby drążyć ten wątek. Szczegółów nie zdradzę.
• W sobotę generalny sprawdzian w Gliwicach.
- Chcieliśmy, aby ostatni sparing rozegrać w warunkach zbliżonych do pierwszej w tym roku kolejki, czyli z przeciwnikiem silnym jak Wisła Płock i na wyjeździe.