Przed rokiem Motor był beniaminkiem na zapleczu ekstraklasy i startu sezonu nie miał udanego. Podobnie jest teraz.
Czy po 12 miesiącach dojdzie do powtórki z historii? Jeśli tak, to w sobotę "żółto-biało-niebiescy” powinni zwyciężyć w Jastrzębiu.
Drugi sezon zawsze jest trudniejszy, choć, podobnie jak rok temu, na naszym koncie jest tylko jeden punkt - mówi szkoleniowiec Ryszard Kuźma.
- Doskonale wiem, że to trener odpowiada za wyniki. Nie trzeba przypominać mi tego na każdym kroku. Pomimo krytyki, nie traktuję każdego najbliższego meczu, jak walki o życie. Bo to byłoby nienormalne. Nie jestem wielkim luzakiem, ale spokojnym człowiekiem już tak. Wykonuję, co do mnie należy i wyciągam wnioski. Myślę, że po ostatnim remisie z Podbeskidziem, zespół uwierzył w siebie, tak jak ja wierzyłem w niego od początku. Na podstawie samej gry na pewno zasługujemy na większą zdobycz i wyższe miejsce w tabeli.
Ale tak nie jest, bo największe zmartwienie Motoru to gra w ofensywie, stwarzanie sytuacji oraz ich wykorzystywanie. A wiosną, z Jastrzębiem, w Lublinie gospodarze zwyciężyli 4:0, po hat-tricku Daniela Koczona, dziś gracza Piasta Gliwice.
- No właśnie, szkoda że mało kto pamięta, że w ciągu roku straciliśmy ośmiu zawodników, którzy odeszli do mocnych zespołów - dodaje Kuźma. - W Jastrzębiu aż tylu zmian nie było. Z wartościowych piłkarzy ubył tylko boczny pomocnik Maciej Małkowski. On decydował o sile tej drużyny. Jest też nowy trener Jerzy Wyrobek.
Obejrzałem już dwa mecze i czekam na płytkę z trzecim. W najbliższym spotkaniu nie zagra Marcin Syroka, który proces leczenia wcześniejszego urazu musi przejść od początku. Marcin wystąpił w Stalowej Woli na własną prośbę, po konsultacji lekarskiej. Ale okazało się, że opinia dwóch lekarzy to jednak za mało...
Większych kłopotów kadrowych przy Al. Zygmuntowskich nie ma, ale nikt nie robi tajemnicy, że konieczne są dalsze transfery. Dotychczasowe wyniki są tego najlepszym przykładem. Wzmocnień potrzeba w ataku oraz na pozycji ofensywnego pomocnika. W tej chwili brakuje zawodnika, który potrafiłby pokierować grą, rzucić prostopadłe podanie, przytrzymać piłkę, wymusić faul, wygrać starcie jeden na jeden. Takiego jak Grzegorz Skwara we Flocie Świnoujście.
W Motorze nie ukrywają, że poszukiwania są w toku. Ostatnio na treningach zespołu pojawiło się nawet trzech młodych zawodników, ale to melodia przyszłości. A drużynie potrzeba świeżej krwi już teraz. I jeśli pojawią się odpowiedni kandydaci, miejsce w zespole będą musieli zrobić inni, grający mniej lub wcale, którym, na zasadzie wypożyczenia, trzeba będzie poszukać nowych pracodawców.
- Dopóki nie będzie uzupełnień, nie zrezygnujemy z żadnego piłkarza - wyjaśnia trener. - Cały czas prowadzimy rozmowy, również prywatne, szukamy różnych rozwiązań. Jestem w kontakcie z Włodkiem Gąsiorem i może z Korony uda się kogoś pozyskać. Jednak nie będę ukrywał, że nie jestem zwolennikiem sprowadzania zawodników za pięć dwunasta. Chociaż nam wcześniej wyszedł strzał w dziesiątkę z Michałem Płotką.
Na razie brakuje konkretów w sprawie nowych zawodników, ale nieoficjalnie mówiło się, że do Motoru mogą trafić Kamil Oziemczuk, który nie porozumiał się z Górnikiem Łęczna oraz Genc Iseini, grający ostatnio w macedońskim FK Renova.
Ale czy tak się stanie? To raczej mało prawdopodobne. Oziemczuk jest po kontuzji i dopiero w trakcie rehabilitacji, a drugi z napastników w tej chwili trenuje z Wartą Poznań, a może jeszcze trafić do Cracovii. Dlatego poszukiwania muszą trwać, do 31 sierpnia, czyli zatrzaśnięcia okna transferowego.