Po 12 kolejkach tego sezonu Motor Lublin ma aż 23 stracone bramki. To najgorszy wynik w całej lidze. – Obrona jest naszą największą bolączką – przyznaje Robert Kasperczyk, trener "żółto-biało-niebieskich”
Przełamania z Pelikanem jednak nie było. Mało tego.
Lublinianie stracili w Łowiczu aż cztery gole, a nieporadność obrony najlepiej oddaje obrazek z końcówki meczu, kiedy były reprezentant Polski Grzegorz Bronowicki będąc przy piłce daje ją sobie odebrać przy linii bocznej i gospodarze strzelają czwartą bramkę.
– Gratuluję Pelikanowi zasłużonego zwycięstwa – powiedział po spotkaniu trener Robert Kasperczyk.
– Wiedząc z kim gramy, jakim składem dysponuje Pelikan i w jakiej sytuacji jesteśmy w tabeli przystąpiliśmy do tego meczu bardzo mocno skoncentrowani i to było widać w pierwszych minutach spotkania. Wszystko się rozleciało jak domek z kart po przepięknej bramce Świątka, potem trochę przypadkowo padła druga i zespół się już nie podniósł.
Kasperczyk przeprosił również kibiców z Lublina, którzy przyjechali do Łowicza, aby dopingować Motor za wynik i postawę swoich piłkarzy, zwłaszcza w drugiej połowie.
Pocieszeniem dla fanów "żółto-biało-niebieskich” mogą być jedynie słowa trenera Pelikana. – Motor to dobry zespół i uważam, że będzie się liczył w walce o awans do I ligi – powiedział Grzegorz Wesołowski, w przeszłości szkoleniowiec Hetmana Zamość.
Co dalej z Motorem? – Mamy za zadanie zrobić w tej rundzie wszystko żeby ta czołówka nam nie uciekła, żeby nie było sytuacji, że wiosną nie mamy już o co grać. To kwestia wyciągnięcia tych chłopaków z dołka i przede wszystkim powrót zawodników kontuzjowanych jak Dawid Ptaszyński, Patryk Koziara czy Damian Falisiewicz.
Tych problemów kadrowych trochę mamy, ale myślę, że nie w nich jest główny problem, a w odzyskaniu wiary we własne umiejętności. Potrzebny nam jest jeden, dobrze rozegrany mecz, żeby złapać właściwy rytm – stwierdził trener lublinian.
W Łowiczu w bramce Motoru zadebiutował pozyskany latem z Lecha Poznań Przemysław Frąckowiak. Zastąpił Pawła Lipca. Skąd ta zmiana? – Przede wszystkim Paweł nie miał ostatnio najlepszej serii, nie bronił zbyt pewnie i zespół to odczuł na wynikach i na zachowaniu w obronie. Poza tym patrząc na treningi to między nim a "Frąckiem” nie widać specjalnej różnicy. Obaj są młodzieżowcami i walczą na równych prawach – odpowiedział Kasperczyk.