Na mecz do Puław wybiera się kilkuset kibiców z Lublina. Jaki zespół zobaczą?
Po zakończeniu sezonu 2011/12 klub rozstał się z kilkunastoma zawodnikami. W ich miejsce ściągnięto nowych, z przeszłością w I lidze, a nawet w ekstraklasie. Ale czy to będzie gwarancją sukcesu na miarę awansu?
– Może, ale nie musi – odpowiada Mariusz Sawa, trener Motoru. – Zespół jest bardzo ciekawy, przeszedł sporo zmian, został odmłodzony. Sam jest ciekaw jak się zaprezentuje w tym pierwszym meczu.
Drużyna na pewno zaskoczy i oby stało się to szybko, ale na razie to jedna wielka niewiadoma. Czasu na przygotowania do sezonu było mało, a zawodnicy jakich miałem na treningach zmieniali się czasem z dnia na dzień – dodaje.
Niewiadomą jest też skład jaki wybiegnie w sobotę na boisko w Puławach. – Nie ustaliłem go jeszcze, bo nie wszyscy zakontraktowani piłkarze zostali potwierdzeni przez klub do rozgrywek. Na razie mam tylko 11-12 ludzi i muszę poczekać na resztę – podkreśla Sawa.
Wiadomo już, że z Wisłą na pewno nie zagra Rafał Król, którego kontrakt z greckim klubem nie został nawet jeszcze rozwiązany. Zabraknie też kontuzjowanego Damiana Szpaka. Dlatego trener Motoru największy ból głowy może mieć z zestawieniem ataku.
Po Igorze Migalewskim, który był najlepszym snajperem lublinian pozostało już tylko wspomnienie. W ostatnich dniach do drużyny dołączył co prawda Paweł Piceluk z Warty Poznań, ale po dwóch sparingach trudno powiedzieć, czy będzie w stanie zastąpić Ukraińca.
Niewykluczone, że do Motoru dołączy Kamil Witkowski, ale na razie to melodia przyszłości, bo były gracz Cracovii musi nadrobić sporo zaległości treningowych. W grę cały czas wchodzi też transfer 21-letniego Chorwata Ivana Jovanovicia, który był również testowany przez Górnika Zabrze, ale tam mu podziękowano.
Sawa podkreśla, że nie traktuje powrotu do Puław w szczególnych kategoriach. – Ten mecz jest dla mnie jak każdy inny – mówi szkoleniowiec.