Szanse na utrzymanie Motoru w II lidze są coraz mniejsze, mimo to piłkarze nie zamierzają się poddawać. W środę do Lublina przyjeżdża Znicz Pruszków. W jego składzie zagra kilku byłych piłkarzy "żółto-biało-niebieskich”.
Cała czwórka ma za sobą występy w barwach drużyny z Al. Zygmuntowskich. Ale to nie koniec, bo w ekipie z Pruszkowa gra jeszcze dobrze znany na Lubelszczyźnie Tomasz Felisiak, przed laty związany z Lublinianką i Górnikiem Łęczna.
Rywale zajmują szóste miejsce w tabeli, ze stratą dziewięciu punktów do lidera i o awansie do pierwszej ligi mogą już raczej pomarzyć.
Miesiąc temu w klubie doszło nawet do zmiany trenera. Znicz prowadzi teraz doskonale znany wszystkim kibicom piłkarskim Piotr Świerczewski, w duecie z Maciejem Śliwowskim.
Efekt jest taki, że drużyna nie przegrała czterech kolejnych meczów, w ostatnim remisując 2:2 z GLKS Nadarzyn. Gospodarze liczą na przerwanie tej serii.
– Szansa na utrzymanie jest coraz mniejsza, ale dopóki istnieje, to zrobimy wszystko, żeby ją wykorzystać – mówi Tadeusz Łapa, trener Motoru. – Zdaję sobie sprawę z tego, że gramy teraz z samą czołówką tabeli, ale nie składamy broni.
Walki nie ułatwia fakt, że piłkarze i trener dostali ostatnią pensję za… luty. Prezes spółki Robert Kozłowski ciągle twierdzi, że intensywnie szuka sponsorów, ale jak widać jest mało skuteczny. Nie pomógł protest piłkarzy, którzy opóźnili wyjście na ostatni mecz u siebie z Jeziorkiem Iława.
– W temacie pieniędzy nic nie drgnęło. Staramy się jednak już o tym nie myśleć. Skupiamy się na celu, jakim jest utrzymanie. Wiadomo jednak, że pieniądze są najlepszym czynnikiem mobilizacyjnym. Kiedy ich nie ma, to trudniej wspiąć się na wyżyny możliwości – podkreśla szkoleniowiec lubelskiej drużyny.
Po meczu w Rzeszowie ze składu Motoru z powodu kartek wypadło kolejnych dwóch piłkarzy: Iwan Dikij oraz Igor Bortniczuk. – Znowu mam do dyspozycji szesnastu ludzi, w tym dwóch bramkarzy – mówi Łapa. Co prawda treningi wznowili już Grzegorz Krystosiak i Krystian Wójcik, ale o ich grze na razie nie ma mowy.
Z kolei w Zniczu może zabraknąć Tatary. Najlepszy snajper zespołu (9 goli) i jednocześnie wicelider klasyfikacji strzelców II ligi grupy wschodniej zmaga się z kontuzją. Przeciwko Nadarzynowi nie zagrał i raczej ciężko będzie mu się wykurować na mecz w Lublinie.
Jesienią w Pruszkowie padł remis 1:1, a punkt dla Znicza uratował w 90 min Marcin Rackiewicz. Początek dzisiejszego spotkania przy Al. Zygmuntowskich o godz. 16. Mecz poprowadzi Rafał Sawicki z Tarnobrzega.
Lublinianie mają już niewielkie szanse na utrzymanie. Przy piłce Piotr Prędota