Wiele wskazuje na to, że rok 2012 będzie przełomowy dla Motoru Lublin. Po kilku latach balansowania na krawędzi klub z Al. Zygmuntowskich ma spore szanse na sportowy i organizacyjny rozwój. W piątek, na zwołanym w trybie nadzwyczajnym, zebraniu akcjonariuszy spółki akcyjnej zapadła uchwała o powiększeniu kapitału o 500 tysięcy złotych.
Bo choć pod względem sportowym „żółto-biało-niebiescy” zaczęli już w tym sezonie spełniać oczekiwania swoich sympatyków, to w kwestiach organizacyjno-finansowych sytuacja jest nieciekawa.
Prezes Robert Kozłowski przyznał niedawno, że wszyscy zawodnicy grający w tamtym sezonie nie dostali pensji za dwa miesiące. Tyle samo wynoszą też zaległości wobec obecnych piłkarzy. Pieniądze z budżetu miasta, którymi dokapitalizowano teraz spółkę pozwolą uregulować te zobowiązania.
Dadzą też swobodę działania na wiosnę, kiedy Motor ma walczyć o awans do I ligi. Bo na dużych sponsorów na razie nie ma co liczyć.
A szkoda, bo szanse na promocję są naprawdę spore. Co prawda Okocimski Brzesko jest już poza zasięgiem drużyny trenera Modesta Boguszewskiego, ale już drugi w tabeli OKS 1945 Olsztyn można dogonić. Tym bardziej, że drużyna z Warmii i Mazur zawita wiosną na mecz do Lublina.
Po przejściu ze stowarzyszenia w spółkę powoli zmienia się wizerunek klubu, zmieniają się też kibice. Fani Motoru robią co mogą żeby nie kojarzono ich już z awanturami, zadymami i ustawkami, jak ta z kibicami Lecha Poznań, kiedy zatrzymali pociąg w szczerym polu. Przygotowują efektowne oprawy meczowe, organizują akcje charytatywne.
Pod koniec roku zbierali dary na rzecz jednego z domów samotnej matki w Lublinie oraz domu dziecka. – Chodzę na mecze Motoru i widzę, że to już nie ta sama grupa co kilka lat temu. Dużo się tu zmieniło na lepsze. Nie rozrabiają, a skupiają się na dopingu dla swojej drużyny – zauważa Marian Rapa, prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.
Jest szansa, że dzięki temu na mecze Motoru zacznie chodzić coraz więcej osób. Klub musi zacząć stawiać na marketing żeby zapełniać trybuny, bo wkrótce drużyna przeniesie się na nowoczesny, 15,5-tysięczny stadion przy ul. Krochmalnej, i szkoda byłoby żeby świecił on pustkami.
W tej sytuacji niewykluczone, że dodatkowe pieniądze z miasta to dopiero początek. Ratusz będzie musiał łożyć niemałe środki na utrzymanie nowego stadionu. A Im wyżej będzie grał Motor, tym więcej ludzi będzie chciało go oglądać.
A o tym, że atmosfera wokół Motoru robi się coraz lepsza świadczy też ostatnia inicjatywa rad i zarządów dzielnic z Lublina. Ich szefowie (20 osób) podpisali się pod pismem do PZPN o anulowanie kary grzywny i dwóch meczów bez publiczności.
Nawet jeśli ich prośba nie zostanie rozpatrzona pozytywnie to w środowisku pozostanie świadomość, że w trudnych sytuacjach lubelski klub nie będzie pozostawiony sam sobie.