Sobotnim meczem z Resovią piłkarze Motoru rozpoczną drugoligowy sezon. Zespół Bohdana Bławackiego wystąpi w Rzeszowie w roli gospodarza, jednak spotkanie zostanie rozegrane bez udziału kibiców z Lublina.
W poprzednim sezonie Resovia jednym punktem przegrała walkę o pierwszą ligę z Kolejarzem Stróże. Teraz przy ul. Wyspiańskiego nie mówi się o niczym innym, niż o awansie. Latem w roli trenera Mirosława Hajdę zastąpił Czech Miroslav Copjak.
Klub pozyskał siedemnastu nowych zawodników. Wśród nich należy wymienić m. in. napastnika Marcina Pontusa, czeskiego defensora Ilję Zitkę, czy pomocnika Mateusza Kantora, wypożyczonego z Górnika Zabrze.
Z Resovią pożegnało się trzynastu graczy, ale tylko trzech z nich w poprzednim sezonie grało w pierwszym składzie. W klubie pozostał król strzelców drugiej ligi Sebastian Hajduk. Jego występ w sobotnim spotkaniu, z powodu urazu, stoi jednak pod znakiem zapytania.
Działacze Motoru przed pierwszym spotkaniem zdążyli podpisać kontrakty z osiemnastoma piłkarzami, jednak w sobotę do dyspozycji trenera będzie szesnastu. Igor Bortniczuk wciąż czeka na nadesłanie z Kijowa dokumentów niezbędnych do zgłoszenia w PZPN. Przeciwko Resovii nie zagra także Łukasz Jankowski, narzekający na kontuzję stawu skokowego.
Szkoleniowiec Motoru zamierza korzystać z ustawienia 4-3-3. – W każdym meczu będziemy stawiać na ofensywę – zapowiada Bławacki. – Mam wizję wyjściowej "jedenastki”, ale nie chcę jej zdradzać. Wiele będzie zależało od tego, na kogo postawimy w roli młodzieżowców – dodaje.
W II lidze przez cały czas spotkania na boisku musi przebywać co najmniej dwóch graczy urodzonych w roku 1990 i młodszych. W tej chwili Motor ma czterech takich graczy: bramkarza Patryka Dobromilskiego, obrońcę Marcina Fiedenia oraz pomocników Łukasza Młynarskiego i Rafała Kyckę.
W wyjściowym składzie Bławacki najprawdopodobniej postawi na dwóch pierwszych. Z zawodników, którzy w poprzednim sezonie grali w pierwszoligowym Motorze, teraz zostało zaledwie trzech: Marcin Popławski, Marek Fundakowski i Grzegorz Krystosiak. Temu pierwszemu powierzono rolę kapitana.
– Nasza forma będzie wielką niewiadomą, bo mieliśmy mało czasu na zgranie. Najważniejsze jednak, że w Lublinie dalej jest klub o nazwie Motor. Będziemy chcieli grać jak najlepiej. Poczekajmy, może z czasem sytuacja ulegnie poprawie – mówi Popławski.