Akcja pograniczników i policjantów w Gubinku była popisowa. Gdy ciężarówka słubickiej firmy przewozowej wjechała na przejście, natychmiast pojawili się funkcjonariusze. Obok nich labrador, pies wykrywający narkotyki. Samochód skierowano na boczny pas.
W trzech miejscach czworonóg wskazał zapach narkotyków. W czwartym znaleziono pakunki z białym proszkiem. Narkotest policjantów sygnalizował, że to amfetamina.
- Nasi funkcjonariusze od początku do końca zachowali się prawidłowo - podkreśla Mariusz Skrzyński z lubuskiego oddziału Straży Granicznej. - Psy się nie mylą, jednoznacznie wskazały narkotyki. Na dodatek test. Jakby tego było mało, przesyłka była pakowana w sposób charakterystyczny dla narkotyków. Przy tego rodzaju sprawach innych badań nie robimy, wzywamy policję.
Po gubińskich policjantach na miejsce zjechali funkcjonariusze z wojewódzkiego CBŚ. Jak opowiada kierowca, nikt nie słuchał jego tłumaczeń. Okoliczności były jednoznaczne - złapali narkotykowego kuriera, a tacy zawsze twierdzą, że są niewinni. Przesłuchujący żądali wskazania wspólników i zleceniodawców. Ponieważ ciągle brnął w swoje "kłamstwa”, przewieźli go do gorzowskiej komendy. Tam poddano narkotyki staranniejszej analizie. Okazało się, że jest to... cukier-puder. Prawdopodobnie całość przyprawiono śladowymi ilościami narkotyku. Podobnie potraktowano kilka innych miejsc w samochodzie. Na wabia.
Kierowca nie ma żadnych wątpliwości, ktoś podłożył mu przysłowiową świnię. Pogranicznicy przyznali, że dostali informację, iż tym samochodem będzie przemycany narkotyk. W słubickiej firmie W. Katner pracował od mniej więcej tygodnia. Jak opowiada, po kilku miesiącach na bezrobociu czuł się jakby pana Boga za nogi złapał. Wcześniej zwolniono stamtąd kilku kierowców i ekspedytora. Jeden ze zwalnianych podobno odgrażał się, że "przewiezie” firmę. To była prawdopodobnie zemsta.