Puławski starosta nie zgodził się na przekazanie czterech przychodni rejonowych miastu. Nie będzie prywatyzacji.
Miasto chciało przejąć puławskie przychodnie od starosty, wyremontować niszczejące budynki i później przekazać je lekarzom. Miała to być kontynuacja udanego eksperymentu z prywatyzacją przychodni przy ul. Lubelskiej, którą już przejęli pracownicy. Jednak na wczorajszym spotkaniu starosty z prezydentem Puław nie doszło do porozumienia w sprawie przejęcia przychodni.
– Najważniejszym zadaniem jest dla nas realizacja zobowiązań wynikających ze słynnej ustawy „203” – mówi Marian Żaba, starosta Puław. – Rozmawiamy z instytucjami, które mogłyby pomóc w sfinansowaniu zadłużenia. Jeśli to nie wypali, będziemy rozważali sprzedaż majątku. Gdybyśmy zgodzili się teraz na propozycję miasta, pozbylibyśmy się jedynego argumentu, jaki posiadamy. Miasto by dofinansowało przychodnie i oddało je pracownikom, a my zostalibyśmy z niczym. Dlatego nie mogliśmy się na to zgodzić.
Starosta zaproponował powołanie zespołu złożonego z przedstawicieli Zarządu Powiatu i władz miasta, który będzie się zastanawiał nad sposobami ratowania puławskiej służby zdrowia. Prezydent Puław zgodził się na to rozwiązanie. – Oby tylko nie okazało się, że zamiast w ręce pracowników, przychodnie pójdą pod młotek i kupi je prywatny przedsiębiorca – denerwują się lekarze. – Bo jeśli tak się stanie, możemy polecieć na bruk.