Prawdę mówili organizatorzy lubelskiego Karnawału sztuk-Mistrzów, że festiwal dostarczy widzom wielu różnych doznań. Nie wiem czy przewidzieli też, że poczuję jak rodzi się rasizm.
Przy kolejnym aplauzie słyszę dialog. Pan: Zobacz, jak ona to robi. Pani: Ale, to Murzynka. Ton głosu na tłumaczyć: To normalne, że Murzyn się buja na linie, bo Murzyn ma to we krwi. Pani się dziwi, że Pan tego nie wie.
Fakt, artystka była ciemnoskóra. Miała czarne afro zebrane w kitkę nawiązująca stylem do kostiumu i liny na której występowała.
I tu narodził się rasizm. We mnie. Chciałam tego damskiego białasa zdzielić torebką albo udusić. Białasa z rasy panów, który nie dość, że parkowej ławki nie przeskoczył, to mózg miał ptasi (tu przepraszam wszystkie ptaki).
Żałowałam, że na placu nie ma Sztukmistrza, który by strzelił palcami i nalał Pani oliwy do głowy. A czerwony nos z piłeczki zostawił na tak długo aż oliwa zadziała. Chyba, że się wcześniej przyzna, że przemawiała przez nią zazdrość.
Zobacz galerie zdjęć z Carnavalu Sztuk-Mistrzów 2010:
Parada na rozpoczęcie festiwalu
Urban Highline na Starym Mieście
Skade Naked
Gala nr 1
Fire Open Stage
Czytanie "Sztukmistrza z Lublina"