Do zakończenia rundy jesiennej w grupie wschodniej II ligi pozostały jeszcze tylko trzy kolejki. Jeśli pogoda pozwoli to jedna seria gier odbędzie się w listopadzie awansem z rundy wiosennej.
Gospodarze muszą wygrać ten mecz jeśli chcą przedłużyć swoje nadzieje na włączenie się do walki o awans. Jeśli spotkanie znowu zakończy się remisem, jak trzy poprzednie, które lublinianie grali na własnym stadionie, to ich sytuacja stanie się nie do pozazdroszczenia. Już teraz nie jest dobrze, a kolejna strata punktów może wpędzić lublinian w jeszcze większy dołek.
Szansą dla Motoru jest fakt, że Olimpia jest ostatnio w dużym kryzysie. Elblążanie przegrali cztery mecze z rzędu. Mało tego, nie strzelili w nich ani jednej bramki. Wcześniej zanotowali dwa remisy, a ostatnie zwycięstwo odnieśli 21 września pokonując – co ciekawe – na wyjeździe aktualnego lidera Pogoń Siedlce 3:1.
Mecz będzie miał szczególny charakter dla pomocnika Motoru Tomasza Sedlewskiego. 23-latek przyszedł latem do lubelskiej drużyny właśnie z Olimpii, gdzie grał w sezonie 2012/13. Czy będzie miał powody do zadowolenia po końcowym gwizdku sędziego?
Tak, ale pod warunkiem, że gospodarze zaprezentują taką skuteczność jak choćby w derbach z Wisłą Puławy, a do tego nie będą popełniać głupich błędów w obronie.
Dawid Ptaszyński i spółka powinni zwrócić szczególną uwagę na Antona Kołosowa, który jest najlepszym strzelcem Olimpii (7 goli). Choć istnieje możliwość, że ukraiński napastnik nie wybiegnie na murawę, bo ostatnio zmagał się z urazem mięśnia czworogłowego.
Niedziele spotkanie w Lublinie, podobnie jak wszystkie pozostałe odbywające się w całym kraju, zostanie poprzedzone minutą ciszy. Ma to związek z żałobą narodową po śmierci premiera Tadeusza Mazowieckiego.
– Dodatkowo zawodnicy zagrają z czarnymi opaskami na rękawach koszulek – tłumaczy Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.