Na początku września 1939 r. mojego ojca zabrano do Tomaszowa Lubelskiego. Stacjonowało tam tysiące żołnierzy rezerwistów, którzy po umundurowaniu i wręczeniu broni mieli wyruszyć na front.
On i setki innych przerażonych żołnierzy i oficerów zaczęli uciekać w popłochu przed Niemcami. Podążali na wschód do przyjaciół – Sowietów, jak się później okazało także i oni byli wrogami. Byli w zmowie z Niemcami.
Gdy żołnierze przebiegli kilka kilometrów zobaczyli przed sobą setki ustawionych, sowieckich samochodów ciężarowych. Były duże, oplandekowane a ich silniki pracowały. Przy samochodach ujrzeli rozstawionych i uzbrojonych Sowietów, jak się później okazało byli to żołnierze NKWD.
Żołnierze, którzy biegli z tyłu wraz z towarzyszącym im oficerem zastali na miejscu straszny widok. Sowieci w ordynarny sposób łapali polskich żołnierzy. Brali ich za ręce, pasy lub mundury i wrzucali do samochodów. Przy tym brutalnie bili Polaków kolbami karabinów i pałkami, kopali ich, używali wyzwisk, a przy tym głośno się śmieli. Ich zachowanie świadczyło o tym, że byli pijani. Zapełnione polskimi żołnierzami samochody odjeżdżały z rykiem na wschód w kierunku Rosji. Przyjeżdżały kolejne, puste.
Oddaleni żołnierze, z którymi przebywał również mój ojciec w porę zorientowali się co się dzieje i zaczęli podejrzewać, że Sowieci są w zmowie z Niemcami i z ich strony również grozi im ogromne niebezpieczeństwo. Zaczęli uciekać w rozproszeniu jeszcze zanim zauważyli ich sowieccy żołnierze.
Uciekanie było trudne i niebezpieczne. Bo cóż to było uciekanie, jak wróg był zarówno z tyłu, jak i z przodu. Ale z pomocą Boga ucieczka ojca udała się. Ojciec, aby dotrzeć do domu musiał przebyć wiele kilometrów. Szedł bocznymi drogami i lasami. Odpoczywał i spał w lasach, zaroślach. Zdawał sobie sprawę, że jeśli zostanie złapany przez wroga to zginie. Niemcy zabijali uciekinierów na miejscu, a Sowieci rozstrzeliwali ich później w obozach śmierci.
Ojciec mówił, że żołnierzy schwytanych w Tomaszowie rozstrzelano w Rosji, m.in. w Katyniu.
Po wielu latach słowa ojca się o współpracy Niemiec z Rosją potwierdziły się. Od lat te gorzkie wydarzenia próbuje się przeinaczać i manipulować nimi, ale słowa naocznych świadków żołnierzy września `39 świadczą o tym, co wydarzyło się naprawdę.
Tak jak świadectwo mojego ojca Józefa. Słuchając tych przeinaczeń myślę, że gdy mój ojciec z nieba patrzy i słucha tych kłamstw, to gorzko płacze i kieruje swój wzrok do Tomaszowa Lubelskiego, gdzie udało mu się uciec od kul niosących śmierć z rąk obu wrogów, a gdzie zginęło wielu polskich żołnierzy.