Po ataku z nożem na polskiego żołnierza, premier Donald Tusk zapowiada przywrócenie strefy buforowej na wschodniej granicy. - Chciałbym, aby wszyscy przejrzeli wreszcie na oczy, o jaką stawkę idzie- mówił w Dubiczach Cerkiewnych (woj. podlaskie) szef rządu.
To tutaj we wtorek cudzoziemiec, który próbował dostać się do Polski z Białorusi, ugodził nożem żołnierza. Napastnik przełożył rękę przez szczeliny między przęsłami stalowej zapory i w ten sposób zadał cios w okolice żeber. Stan żołnierza jest ciężki. Do incydentu doszło podczas próby siłowego przekroczenia granicy przez grupę około 50 migrantów.
W środę na polsko-białoruską granicę przyjechał Tusk. Z jego ust padł mocny przekaz. — Podjęliśmy decyzję razem z dowództwem wojskowym, Strażą Graniczną i Policją, że uruchomimy wszystkie środki jeśli chodzi o logistykę, o wyposażenie, także środki prawne, aby służba była służbą bezpieczną z punktu widzenia państwa, bezpieczną na tyle, na ile to możliwe także z waszego punktu widzenia- zaznaczył premier.
- Chcę, żeby to dotarło do każdego. Nie ma tu miejsca na żadne negocjacje. Możecie używać wszelkich dostępnych metod, polska granica musi być chroniona — zaapelował Tusk. Poza tym, przywrócona będzie strefa buforowa na 200-metrowym pasie przy granicy.
Kolejna decyzja dotyczy zwiększenia służb policyjnych, szczególnie tam, gdzie dochodzi do incydentów.
Zarówno szef rządu, jak i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak Kamysz określają incydenty na granicy „jako bandyckie napady” i „brutalną odsłonę wojny hybrydowej”. – Na granicy jest ponad 5 tys. żołnierzy, kolejne plutony tu docierają. Uruchomimy też dodatkowy sprzęt. Współpraca pomiędzy służbami powinna być jeszcze ściślejsza – zauważył Kosiniak-Kamysz. Rząd ma na to wszystko zabezpieczone ok. 850 mln zł.
Z danych sojuszniczych wojsk wynika, że presja migracyjna na polską granicę będzie rosnąć. – W porównaniu z podobnym okresem ubiegłego roku wzrosła liczba prób siłowego przekroczenia granicy o 50 procent – mówił już wcześniej szef MON. Rosja gromadzi u siebie grupy liczące nawet tysiące cudzoziemców, którzy mają być przerzucani na granice.