– Ta murawa w tej chwili do niczego się nie nadaje – alarmuje radny Jan Jakubiec (Biała Samorządowa). Mowa o nowej nawierzchni na płycie stadionu, za którą w ubiegłym roku miasto zapłaciło ponad 4 mln zł. Ale urzędnicy zapewniają, że gdy tylko warunki atmosferyczne na to pozwolą, ruszą z zabiegami pielęgnacyjnymi.
W ubiegłym roku, oprócz płyty boiska, powstał jeszcze parking za 800 tys. zł. Natomiast kolejny etap inwestycji obejmuje budowę trybuny i hali sportowej. Ale radnych Białej Samorządowej martwi stan murawy. – W tej chwili ona nie nadaje się do niczego – uważa radny Jan Jakubiec (Biała Samorządowa). – Poza tym, płyta powinna być wykonana na końcu, przecież tutaj będzie jeździł ciężki sprzęt przy budowie trybun i hali – zwraca uwagę radny.
Z niepokojem patrzy też na to Cezary Stańczuk, były działacz sportowy i wieloletni pracownik MOSiR-u. – Widać, że trawa gnije. Skoro jest nowa płyta, to dlaczego nikt przy niej nie chodzi? To trzeba szczotkować, dawać nawóz – tłumaczy Stańczuk. – Trawa nie ma koloru i jest miękka – dodaje. Zdaniem działacza, drużyna powinna rozegrać na boisku mecz. – Wtedy będzie można stwierdzić, czy murawa się nadaje – zaznacza.
Murawę kładła w ubiegłym roku firma Tel-Bruk. Również we wrześniu ubiegłego roku miasto rozpisało przetarg na „wykonanie kompleksowego pakietu zabiegów agrotechnicznych na płycie boiska stadionu miejskiego”. Najkorzystniejsza (144 tys. zł) okazała się oferta firmy Sobibar z Olecka. Chodziło o pakiet 6 zabiegów, począwszy od października 2020 roku do sierpnia tego roku. Ale już w opisie zamówienia urzędnicy wskazali, że „całość zamówienia ma na celu poprawienie parametrów płyty boiska”. Poza tym, wymienili na przykład, że „stopień zagęszczenia warstwy wegetacyjnej jest krytyczny” oraz że „poziom infiltracji podłoża jest niewystarczający”. – To nie jest atak, ale nasza troska i duże zaniepokojenie dotyczące inwestycji – zapewniają radni Białej Samorządowej.
Ale urzędnicy odpowiadają, że płyta jest „w trakcie zabiegów regeneracyjnych i naprawczych”. – Przy budowie zastosowano zbyt twardy grunt, który powoduje, że woda nie przesiąka – przyznaje Wojciech Chilewicz, prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej, miejskiej spółki zajmującej się utrzymaniem boiska. – Poza tym, długa i śnieżna zima sprawiła, że podobnie jak na większości stadionów, murawa została zaatakowana przez pleśń śniegową – zaznacza Chilewcz. Prezes tłumaczy, że obecnie trawa „budzi się do życia”. – Planowaliśmy wertykulację na 11 marca, ale po konsultacjach z jednym z najlepszych greenkeeperow w Polsce, zdecydowaliśmy, że gdy tylko temperatura będzie wyższa niż 7 stopni oraz nie będzie opadów, wykonany zostanie pierwszy oprysk, a po nim wertykulacja, aeracja oraz inne zabiegi – zapowiada szef miejskiej spółki. Jednocześnie podkreśla, że kolejność prac jest kluczowa. – Pominięcie oprysku mogłoby doprowadzić do przeniesienia pleśni na zdrową część murawy – zaznacza.
Przypomnijmy, że przebudowa stadionu ma pochłonąć 22 mln zł. Do tej pory miasto wydało ok. 7 mln zł. Z zapowiedzi wynika, że inwestycja ma być gotowa w przyszłym roku.