Sanepid znalazł w markecie w Białej Podlaskiej 120 kg nieświeżego mięsa drobiowego. Sprawa trafi do prokuratury.
– Jednak otworzyliśmy reklamówkę z kurczakiem, odrzucił nas nieprzyjemny odór. Kolor mięsa był prawidłowy, ale zapach nie do wytrzymania. Dlatego postanowiłem zwrócić mięso do sklepu – relacjonuje 32-latek. Na miejscu, nawet ekspedientka z obrzydzeniem stwierdziła, że towar "cuchnie”. Kierownik bialskiego supermarketu zwrócił niezadowolonemu klientowi pieniądze za nieudany zakup.
Po powrocie do domu, rodzina przystąpiła do drugiej próby gotowania obiadu, tym razem na bazie mięsa z indyka.
– Ku naszemu zdziwieniu, sytuacja się powtórzyła, indyk zionął na nas cuchnącym odorem – przyznaje pan Robert. 32-latek telefonicznie zawiadomił kierownictwo bialskiego supermarketu. – Nie zgodzili się na przyjazd do mnie i odbiór mięsa, dlatego zgłosiłem się do sanepidu – przyznaje klient.
Pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej zareagowali. – W poniedziałek otrzymaliśmy zgłoszenie i od razu przeprowadziliśmy kontrolę w sklepie, w wyniku, której przejęliśmy 120 kg nieświeżego mięsa drobiowego i indyczego. Towar nie nadawał się do spożycia i trafił do utylizacji. Sprawę skierujemy do prokuratury – zapowiada Henryk Cybulski, zastępca dyrektora bialskiego sanepidu.
Urszula Herecka, rzecznik prasowy sieci supermarketów Stokrotka zapewnia, że nieświeże mięso, na które trafił pan Robert nie było przeterminowane. – Pomimo tego, cała partia towaru, z której pochodził zakwestionowany produkt, została wycofana ze sprzedaży. Prowadzimy szczegółową analizę zaistniałej sytuacji – mówi Herecka.