W lipcu na nowej murawie miejskiego stadionu rozegrano już pierwszy mecz. Tymczasem zdaniem członka zarządu klubu MKS Podlasie, Ernesta Jaroszka, murawa znowu nie nadaje się do użytku. Miejska spółka odpowiada, że trwają zabiegi pielęgnacyjne.
– Okazuje się, że murawa pochłonęła już 4 mln zł, a końca inwestycji nie widać. Drużyna nie może na nią wchodzić. Po ostatnich pracach przerwa potrwa pewnie kilka tygodni, a może miesięcy – uważa Ernest Jaroszek, członek zarządu MKS Podlasie, a do niedawna wiceprezes miejskiej spółki Wod-Kan. Rada nadzorcza odwołała go z tego stanowiska w marcu.
W lipcu na murawie rozegrano pierwszy mecz. – Mam ogromną satysfakcję, że gdy kilku krytyków się wymądrzało, my po prostu wykonywaliśmy swoją pracę i zgodnie z harmonogramem już tego lata zaczynamy eksploatację płyty naszego boiska – stwierdził wówczas prezydent Michał Litwiniuk (PO).
Ale drużyna piłkarska od tamtego czasu weszła na murawę tylko kilka razy. – Po pierwsze, murawa jest zniszczona przez maszyny, które na nią wjechały zostawiając ślady. Po drugie, linie nacięć są nierówne i nie są równolegle. Zbyt duża ilość piasku powoduje gnicie murawy – wylicza Jaroszek, pokazując zdjęcia. – Po trzecie, widzimy duże połacie wyrwanej trawy łącznie z ziemią – dodaje członek zarządu „Podlasia”.
Przypomnijmy, że murawę za 4,3 mln zł w maju ubiegłego roku kładła częstochowska firma Tel-Bruk. Ale kilka miesięcy temu na jej zły stan, m.in. pleśń, zwrócili uwagę radni Białej Samorządowej. Urzędnicy potrącili wykonawcy 356 454 zł oraz naliczyli karę umowną w wysokości 35 645 zł. Natomiast specjalistyczna firma przystąpiła do zabiegów agrotechnicznych. Już w opisie zamówienia urzędnicy wskazali, że „całość zamówienia ma na celu poprawienie parametrów płyty boiska”. Poza tym, wymienili na przykład, że „stopień zagęszczenia warstwy wegetacyjnej jest krytyczny” oraz że „poziom infiltracji podłoża jest niewystarczający”. Miejska spółka, Zakład Gospodarki Lokalowej, która opiekuje się stadionem, zatrudniła jeszcze greenkeepera (osobę dbającą o jakość trawników na obiektach sportowych).
– Błędy popełniono już na początku. Ta murawa technologicznie jest źle zrobiona – uważa Jan Jakubiec, przewodniczący klubu Biała Samorządowa w bialskiej radzie. – Chodzi o podłoże, gleba nie przepuszcza wody – precyzuje radny. Przypomina, że jego klub zwracał uwagę na ten problem wiosną. – Wtedy pan prezydent określił, że się „wymądrzamy”. Ale niestety, mieszkańcy powinni wiedzieć, na co zostały wydane miliony złotych. Czy takie miasto jak nasze może pozwolić sobie na takie wyrzucanie pieniędzy – zastanawia się Jakubiec.
Z kolei zdaniem Ernesta Jaroszka, koszty mogłyby być mniejsze. – Przy odpowiednim zarządzaniu miejskimi funduszami budowa takiej murawy to 1 milion zł, maksymalnie pół roku pracy do finalnego oddania inwestycji. W Białej trwa to już ponad dwa lata i pochłonęło ponad 4 mln zł – zawraca uwagę były wiceprezes Wod-Kanu.
Obiektem opiekuje się Zakład Gospodarki Lokalowej. – Wykonany w ubiegłym tygodniu drenaż liniowy polega na nacinaniu płyty boiska i piaskowaniu. W związku z tym, to nie zniszczenie murawy, a jeden ze składników długiego i monotonnego procesu poprawiania jej parametrów technicznych – podkreśla Adam Wiczuk z ZGL, dodając, że wszystkie prace mają „poprawić krzywą uziarnienia warstwy wegetacyjnej i zmniejszyć twardość podłoża”. – Przeprowadzony w ubiegłym tygodniu zabieg jest bardzo inwazyjny, a proces regeneracji trwa kilka tygodni – potwierdza Wiczuk.
Jednocześnie urzędnicy przypominają, że stadion jest placem budowy… od 2018 roku. – Obecnie na tym terenie trwa budowa wielofunkcyjnej hali sportowej, trybun z zapleczem, oświetlenia płyty, telebimu, parkingów – wylicza dyrektor z ZGL. Wszystko ma być gotowe w przyszłym roku. – Celem miasta jest przygotowanie profesjonalnej oraz pełnosprawnej płyty boiska na przyszły sezon, co zbiegnie się z końcem budowy całego kompleksu obiektów sportowych – zapowiada miejska spółka.
Koszt całej inwestycji ma się zamknąć w kwocie 31,7 mln zł.