23 tys. zł.
Wysokie ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy otrzymali etatowi członkowie zarządu bialskiego starostwa. Chociaż opozycja przez lata zachęcała starostę do odpoczynku, to jednak nie odniosła skutku.
Na tę informację czekaliśmy prawie tydzień. Ponowiona prośba o jej udzielenie spotkała się z ostrą reakcją starosty. Kiedy zadzwoniliśmy wczoraj, Tadeusz Łazowski zarzucił nam krytykanctwo, chęć manipulowania i szkalowania ludzi rządzących powiatem.
Od lat pytania o niewykorzystany urlop w bialskim starostwie traktowane są jako drażliwe. Na początku 2009 roku ówczesny radny Krzysztof Łaski bezskutecznie pytał starostę o urlop. Usłyszał tylko ironiczne podziękowanie za troskę o zdrowie szefa powiatu.
W odpowiedzi na pytanie Dziennika Wschodniego, ile ma niewykorzystanego urlopu, Tadeusz Łazowski użalał się nad sobą, że ciągle pracuje, w święta i niedziele, bo ma wiele obowiązków. Dopiero po pewnym czasie Jan Jańczuk, sekretarz powiatu, ustalił, że starosta miał wówczas 37 dni niewykorzystanego urlopu.
Dodaje, że działacze opozycji także bezskutecznie zabiegali o podanie im wysokości miesięcznych zarobków wszystkich radnych powiatu w bieżącej kadencji. Dopiero po ostatniej sesji uzyskali informacje (np., że starosta ma miesięczne wynagrodzenie 12365 zł (brutto), wicestarosta 10788 zł, urzędujący członek zarządu 7820 zł.
Pan Maciej z gminy Łomazy o postawie samorządowców mówi wielce wzburzony: – Dzieje się jawna niesprawiedliwość. Kiedy nie ma pieniędzy na wiele wydatków i grożą pracownikom zwolnienia, szasta się dziesiątkami tysięcy z budżetu powiatu.