O finansowe wsparcie Jerzy Skrodziuk ubiegał się w różnych bankach Międzyrzeca i Białej. Jak dotąd żadna z placówek nie zdecydowała się wspomóc jego firmy. Przedsiębiorca z Międzyrzeca nie zamierza się poddawać, napisał nawet pismo do posła Lecha Nikolskiego.
Jako jedyny przedstawiciel tej firmy na terenie kraju zaopatruje około 90 hurtowni, prowadzi dystrybucję w Swarzędzu, Gorzowie Wielkopolskim, Opolu, Lublinie, Wrocławiu i Warszawie. Proponowane przez niego produkty zostały zauważone i nagrodzone na targach "Lubdom” i Jesień 2002 w Opolu. - Firma nie jest zadłużona. Zapasy magazynowe szacuję na około 83 tysiące złotych. Kredytu potrzebuję na ściągnięcie z Włoch materiałów, na które jest obecnie zbyt, a nie mam ich na magazynie. Nie mogę podpisać umów, choć ze zbytem nie mam problemów. Firma nie zarabiać, bo zwyczajnie nie ma na czym - tłumaczy sytuację J. Skrodziuk.
Międzyrzecki biznesmen sporządził na potrzeby banków odpowiednie zestawienia obrazujące konkurencyjność jego oferty na polskim rynku. Jednak wszędzie gdzie był, dowiedział się, że nie posiada zdolności kredytowej. Taka argumentacja pojawiła się też w ostatniej odmowie, którą J. Skrodziuk otrzymał przed tygodniem z bialskiego oddziału BPH PBK.
- Nie sugerowaliśmy się decyzjami innych placówek. Bardzo wnikliwie sprawdziliśmy firmę. Biorąc pod uwagę sumę kredytu, jej przychodowość jest niewystarczająca a zabezpieczenia proponowane przez klienta też nie spełniały wymogów. Przeszkodą jest również występująca w tym przypadku podzielność majątkowa między państwem Skrodziuk - wyjaśniał Ludwik Rozdzialik, dyrektor sprzedaży BPH PBK.
Pan Jerzy nie poddaje się. Zamierza szukać szczęścia w bankach warszawskich. Listownie zwrócił się też do Lecha Nikolskiego o wskazanie instytucji państwowych, które udzielą mu niezbędnych środków. Na odpowiedź czeka już rok.•