Woda z wodociągów miejskich zdrożeje o 5,1 proc., a ścieki nawet o 7 proc. – to decyzja Bialskich Wodociągów i Kanalizacji "Wod-Kan”. Mieszkańcy oszczędzają wodę i firma odnotowuje straty. Prezes spółki doradza picie kranówki.
– Dla odbiorców podwyżka jest za duża. Aby ocenić argumenty BWiK konieczna byłaby dokładna analiza kosztów. Szkoda, że firma chce sobie na ludziach odbić gorszą efektywność – zauważa Zygmunt Zagórowicz, mieszkaniec budynku spółdzielczego przy ul. Zamkowej.
Emerytka, pani Wanda, też narzeka: Jak ze skromnej emerytury mam płacić coraz wyższe czynsze i opłaty? Niedawno widziałam, jak w wyniku awarii kilka ulic zalała woda. Pewnie koszty tej powodzi pokryją odbiorcy – przypuszcza.
– Protest spółdzielców i radnych może nie mieć znaczenia – mówi Dariusz Stefaniuk, przewodniczący komisji rozwoju gospodarczego i budżetu Rady Miasta. – Podczas obrad mojej komisji dowiedzieliśmy się, że należy podnieść stawki, bo w mieście upadły zakłady przemysłowe, które kiedyś sporo płaciły za zrzut ścieków – zaznacza Stefaniuk, który popiera protest spółdzielni i wspólnot. – Nie poprę podwyżek podczas głosownia na wtorkowej sesji RM.
Podwyżka cen wody i ścieków musi wejść od 1 kwietnia. Główną przyczyną jest poważne zmniejszenie się ilości sprzedanej wody (spółka poniosła stratę 65 tys. zł) oraz niższe niż zaplanowane ilości odprowadzanych ścieków (strata wyniosła aż 856 tys. zł). Ponadto "Wod-Kan” musi uwzględniać podwyżki cen energii elektrycznej, podatków i opłat – wylicza Andrzej Czapski, bialski prezydent i wylicza, że planowana podwyżka cen wody to jedynie około 3 zł miesięcznie na osobę.
– Niewielką podwyżkę zrekompensuje choćby picie wody z kranu, zamiast tej kupowanej w sklepie. Nasza pochodzi z pokładów jurajskich i trzeciorzędu (można traktować zamiennie jako oligoceńskie), jest więc takiej jakości, jak butelkowa niegazowana średniozmineralizowana – zauważa Zygmunt Król, prezes zarządu spółki BWiK. I przyznaje, że prawo pozwala mu na podwyżkę nawet wbrew opinii rady.