Dziesięć rodzin z Międzyrzeca Podlaskiego zacznie wkrótce czytać książki... za pieniądze. Jedna lektura to 50 zł. Książki mają wychowywać, pobudzić wyobraźnię oraz zachęcać do aktywnego szukania lepszego miejsca w życiu.
To pierwszy w Polce taki projekt. Realizuje go warszawska Fundacja Pomocy Dzieciom "look4win". Za przeczytanie i krótkie streszczenie każdej książki wynagrodzi rodziny 50-złotowym kuponem na zakup żywności. Za przepisanie dziesięciu artykułów z czasopism dostarczonych przez fundację przekaże kupon wart 20 zł. Lektura ma zachęcić ludzi do poszukiwania pracy i pozytywnych rozwiązań.
- Jestem bardzo zainteresowana tą propozycją. Już nie mogę się doczekać na zaproszenie do biblioteki po odbiór książek - mówi Jolanta Matysiewicz. - Byłam kiedyś nauczycielką, ale musiałem przerwać pracę. Urodziłam 12 dzieci i opiekujemy się jeszcze dziewięciorgiem. Liczy się każdy grosz a my z mężem nie mamy pracy. Uczestnicząc w projekcie będę więcej czytać dzieciom, żeby się rozwijały. Przy okazji liczę na dotację.
Rodzina pani Jolanty żyje tylko z niewielkiego zasiłku. Dostają 300 zł. Entuzjastycznie do projektu podchodzi też Łucja Paluszkiewicz. Ma siedmioro dzieci. - Bardzo lubię czytać. Szczególnie książki historyczne i literaturę piękną. Liczę na zachęcenie do lektury dzieci.
Rodziny zostały wytypowane w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Wczoraj w MOPS kierownik Grażyna Radzikowska podpisała z Karolem Lipcem, prezesem fundacji, porozumienie o realizacji przedsięwzięcia. - Dajemy ludziom wędkę i rybkę. Chcemy pomóc rodzinom i ich dzieciom. Książki mają wychowywać i pobudzić wyobraźnię oraz zachęcać do aktywnego szukania lepszego miejsca w życiu. Pragniemy, aby ludzie się zmieniali. W kolejnej fazie będziemy przygotowywać kursy komputerowe. A w przyszłości myślimy o promowaniu produkcji żywności ekologicznej - wyjaśnia Karol Lipiec.
Zapytaliśmy prezesa fundacji, dlaczego swoje pomysły realizuje właśnie na południowym Podlasiu. Okazuje się, że z tych okolic pochodzi jego matka. Ale to nie wszystko: Wiele razy byłem tu na wakacjach i widziałem potrzebę pomocy niezamożnym rodzinom.