Ten stuletni dąb z Łuniewa nie ma szczęścia. Najpierw był problem z imieniem, a teraz obiekcje co do pomnika przyrody ma Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
20–metrowy dąb szypułkowy w miejscowości Łuniew stał się w marcu decyzją radnych gminy Międzyrzec Podlaski, nowym pomnikiem przyrody. Przy okazji, zyskał wówczas imię Zdzisław. Okazało się jednak, że okazałe drzewo o ponad 3–metrowym obwodzie ma swoją historię. Kilka dni po marcowej sesji, do rady gminy zwrócił się niezadowolony właściciel działki, na której rośnie drzewo.
„Jestem zaskoczony taką decyzją i się z nią nie zgadzam, dlatego proszę o jak najszybszą zmianę nazwy na „Dąb Alojzy” – napisał pan Andrzej, mieszkaniec Łuniewa.
Dąb rośnie na jego działce od 1932 roku. Zasadził go jego ojciec. Dlatego chciał, by właśnie jego imię zyskał stulatek. Radni zgodzili się z wnioskiem mieszkańca i dopełnili formalności przyjmując kolejną uchwałę.
Ale perypetie Alojzego się komplikują, bo w kwietniu do urzędu gminy wpłynęła skarga Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Złożyliśmy skargę na uchwałę rady gminy, w sprawie ustalenia pomnika przyrody – przyznaje Małgorzata Tarnowska, główny specjalista z GDDKiA. – Ma to związek z przebiegiem autostrady A2. Wykonawca jest w kontakcie z urzędem gminy. Będzie musiał przedstawić radzie zakres prac budowlanych wykonywanych wokół pomnika przyrody. Dopiero po zatwierdzeniu prac przez radę, będzie mógł je realizować – zaznacza Tarnowska.
Władze gminy ze skargą się nie zgadzają. – Dąb nie rośnie bezpośrednio przy planowanej autostradzie A2, tylko w pasie drogi dojazdowej do czterech działek – wskazuje z kolei wójt Krzysztof Adamowicz. – GDDKiA uważa, że rada gminy nie miała kompetencji, by ustanawiać pomnik przyrody, nie uwzględniając działań planistycznych – przytacza wójt.
Ale jednocześnie przyznaje, że do tej pory w sprawie planowanej autostrady została wydana jedynie decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach.– Brak jest natomiast decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej – zauważa Adamowicz. Dlatego rada gminy przekazała skargę GDDKiA do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, by ten rozstrzygnął spór.