Mają już dość mobbingu i żądają odwołania dyrektora. Ratownicy medyczni z Białej Podlaskiej zorganizowali już dwie pikiety. Ale w poniedziałek usłyszeli od marszałka woj. lubelskiego, że na razie nie ma podstaw do zwolnienia dyrektora bialskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
O sprawie pisaliśmy już w maju. Pracownicy skarżą się na zastraszanie, dyskryminację i wyzwiska ze strony swojego szefa. – Dyrektor nas nie szanuje, wyzywa, zastrasza zwolnieniami. Zazwyczaj każda rozmowa kończy się podniesionym głosem – mówi Mariusz Fidura, ratownik ze związków zawodowych. – Częste kontrole polegają na tym aby znaleźć jakiś błąd i nałożyć na nas kary finansowe. Chcemy sprawę jak najszybciej zakończyć, bo to nas stresuje – dodaje Fidura. – Pan dyrektor robi wszystko aby nas poniżać. Łamane są nasze praca – uważa z kolei ratownik Waldemar Zdańkowski.
Tymczasem, Roman Filip szef placówki z tymi zarzutami się nie zgadza i tłumaczy, że jest po prostu "wymagający". – Mam czyste sumienie. Odnoszę wrażenie, że wielu pracowników za mobbing uważa rzetelne wykonywanie swoich obowiązków. Nigdy jako dyrektor nie przekroczyłem swoich uprawnień zarządzając jednostką, a już od 11 lat tutaj pracuję – przyznaje Roman Filip. – Może w pojęciu niektórych za dużo jest wymagań, ale odpowiedzialny dyrektor pogotowia powinien egzekwować czasy wyjazdu i dotarcia do pacjenta – stwierdza.
Jego zdaniem, pisanie wyjaśnień przez ratowników czy częste kontrole leżą w interesie pacjenta. – Poza tym przez 10 lat przy ponad 300-osobowej załodze zwolniłem 3 osoby. A efekt mojej pracy jest taki, że w całym województwie nigdzie indziej karetki nie docierają do pacjenta tak szybko jak nasze – zaznacza szef pogotowia.
Po interwencji na sesji sejmiku woj. lubelskiego w pogotowiu trwa właśnie kontrola z urzędu marszałkowskiego. W poniedziałek grupa ratowników zorganizowała w Białej Podlaskiej już drugą kilkugodzinną pikietę. – Chcemy odwołania dyrektora – mówią zgodnie ratownicy.
Na spotkanie z nimi i dyrektorem przyjechał też w poniedziałek Sławomir Sosnowski marszałek woj. lubelskiego. – Najlepiej żeby instytucja zewnętrzna wkroczyła do zakładu i stwierdziła czy jest mobbing. Ja nie mam podstaw, przynajmniej w kwestiach księgowo-finansowych, aby odwołać dyrektora – przyznaje Sławomir Sosnowski. – Do tej pory żadne pismo podpisane przez związki zawodowe do urzędu nie wpłynęło. Na anonimy nie będziemy reagować. Jeżeli wpłynie pismo to zlecimy kontrolę. Jeżeli będzie niekorzystna, to dyrektor będzie odwołany – zaznacza marszałek.
Ratownicy nie poddają się i zapowiadają dalszą walkę. – Udowodnimy że sprawiedliwość jest po naszej stronie. Zawiadomimy inspekcję pracy i sąd. Zapewniamy jednocześnie, że pacjenci mogą czuć się bezpiecznie, swoje obowiązki wykonujemy należycie – podkreśla Mariusz Fidura.
Z kolei, zapytany o to czy poda się dymisji, dyrektor Roman Filip odpowiada że sam tego nie zrobi. – Decyzja leży po stronie moich przełożonych – konkluduje szef pogotowia.
Na przestrzeni ostatnich lat, placówkę kontrolował już kilka razy m.in. Okręgowy Inspektorat Pracy w Lublinie, ale nie stwierdził przypadków mobbingu.