W Krzewicy w powiecie bialskim stalowy maszt złamał 17-latce podstawę czaszki. Za wypadek na szkolnym boisku nauczycielom grozi nawet więzienie. Akt oskarżenia wpłynął już do sądu.
Podczas przerwy między lekcjami dwie gimnazjalistki huśtały się na konstrukcjach. Obok, na trawie, leżała 17-letnia Monika M. z trzeciej klasy. Kiedy uczennice zeskakiwały z masztu, rozchwiana stal uderzyła Monikę w głowę. Krew zalała jej twarz, płynęła z uszu i z nosa.
Dziewczyna straciła przytomność. Dyrektorka gimnazjum udzieliła jej pierwszej pomocy i wezwała karetkę pogotowia.
Z poważnymi obrażeniami dziewczyna trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. Lekarze stwierdzili, że ma złamaną podstawę czaszki, wstrząśnienie mózgu i urazowe pęknięcie błony bębenkowej.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Radzyniu i pod koniec ubiegłego tygodnia skierowała do sądu akt oskarżenia. Zarzuciła Elżbiecie Ł., dyrektor gimnazjum, że pełniąc funkcję publiczną nieumyślnie nie dopełniła obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa uczennicy.
Z kolei Katarzyna K., nauczycielka wychowania fizycznego w tej szkole, została oskarżona o to, że pozostawiła na przerwie Monikę M. bez dozoru, co wskutek wypadku przyczyniło się do nieumyślnego spowodowania obrażeń u gimnazjalistki.
Akt oskarżenia jest już w sądzie. – Jeszcze nie wyznaczyliśmy terminu rozprawy – mówi Stanisław Tarnowski, przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim. Sędzia dodaje, iż za czyn zarzucany pani dyrektor grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Nauczycielce w-f grozi grzywna, ograniczenie wolności lub rok więzienia.
Elżbieta Ł., nadal dyrektor gimnazjum, przyznaje, że jeszcze nie otrzymała aktu oskarżenia. Ma nadzieję, że postępowanie sądowe zakończy się umorzeniem sprawy.
– Najważniejsze, że Monika żyje i dobrze funkcjonuje już w szkole ponadgimnazjalnej – mówi Elżbieta Ł. – To był nieszczęśliwy wypadek. Zawsze jednak człowiek czuje się winny, że dziecko ucierpiało. Ja uważam jednak, że zrobiła wszystko, aby nie doszło do wypadku. Byłam przekonana, że złożony na skraju boiska maszt był dobrze zabezpieczony. Niestety, okazało się, że stał się on przyczyną wypadku. Nikt z pracowników szkoły nie przewidywał, że dziewczynki wejdą na leżącą konstrukcję i ją rozhuśtają.
Dyrektorka zapowiada, że wraz z oskarżoną z nauczycielką będą się w sądzie bronić i jeśli będzie trzeba, nawet odwoływać od wyroku. Roman Michaluk, wójt międzyrzeckiej gminy, któremu podlega gimnazjum podkreśla, że nie wyciąga żadnych wniosków służbowych wobec dyrektorki. – Dopiero po prawomocnym wyroku sądowym podejmę decyzję – mówi.