"Agros” wycofuje się w południowego Podlasia likwidując miejscowe zakłady przetwórcze i przenosząc z nich produkcję w inne rejony kraju. Tym samym też zabiera rynki zbytu związane z miejscową przetwórnią oraz wytwarzane tam produkty.
Obecnie podobne widmo likwidacji pojawiło się przez zakładem przetwórczym w Janowie Podlaskim. Kiedy ukazały się w prasie ogłoszenia o sprzedaży zakładu Agros-Fortuna, uderzyło to w janowską załogę niby grom.
- Nie jest u nas prowadzona księgowość, zatem nie wiemy jakie dokładnie mamy wyniki produkcyjne. A po tym jak pracujemy i znajdują zbyt konserwy warzywno-mięsne, warzywne, a w sezonie letnim ogórki konserwowe, jesteśmy przekonani, że przynosimy zyski tarczyńskiemu Agrosowi - mówi jeden ze związkowców (nie chce publicznie ujawniać nazwiska, aby nie stracić pracy).
W marcu starosta bialski został poinformowany przez 100-osobową załogę zakładu o podjęciu przez Zarząd Agrosu-Fortuny decyzji o przeniesieniu produkcji do Białymstoku i sprzedaży zakładu janowskiego.
- Jesteśmy głęboko przerażeni tą decyzją, ponieważ przeniesienie naszej produkcji do Białegostoku, może oznaczać utratę miejsc pracy i zbytu produktów rolnych dla rolników z okolic Janowa Podlaskiego - alarmowali w swoim piśmie zaniepokojeni pracownicy.
Bogdan Sozoniuk, rzecznik starosty poinformował nas, że Zarząd Powiatu wystąpił z pismem do Prezesa Zarządu Agros-Fortuna, w którym zawarł stanowczy sprzeciw wobec zamiarów likwidacyjnych w Janowie Podlaskim.
Podczas niedawnego spotkania ze starostą Bogusławem Żądło, Marek Moczulski, prezes Agrosu powiadomił, że dopuszcza także możliwość wydzierżawienia janowskiego zakładu spółce pracowniczej. Taką też propozycję przedstawił załodze tego, największego w powiecie bialskim, zakładu przetwórstwa rolno-spożywczego.
Znany nam przedsiębiorca jednak wątpi, aby spółka pracownicza zdołała zorganizować duży kapitał obrotowy potrzebny do funkcjonowania przetwórni, gdy zabrane zostaną jej rynki zbytu. Być może nabędą ten zakład zainteresowani nim kupcy.