Po tym jak Mirosław T., były już ordynator oddziału ginekologiczno - położniczego szpitala z Międzyrzeca Podlaskiego dostał łapówkę, personel lepiej opiekował się pacjentkami. Sąd Okręgowy w Lublinie prawomocnie skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Waldemar T. na szpitalnym korytarzu włożył mu do kieszeni kopertę, w której było 500 zł. Jego żona od razu zauważyła, że personel zaczął się nią zajmować. A od kogoś na oddziale usłyszała "widać, że zapłacono”. Inny mężczyzna zostawił na biurku ordynatora 200 zł. Niedługo po tym jego żona odczuła, że ma lepszą opiekę.
Inna pacjentka, która trafiła na oddział na zabieg, podpowiedziała mężowi, żeby dał ordynatorowi "parę groszy”, bo nikt się nią nie zajmował. Mąż włożył do kieszeni Miłosławowi T. 100 czy 200 zł. Wtedy kobietą zajęły się pielęgniarki, przeprowadzono u niej zabieg.
Jesienią ub. roku ginekologa za wzięcie trzech łapówek skazał Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim. W czwartek wyrok utrzymał w mocy sąd drugiej instancji.