Worki, szmaty, zepsute narzędzia, uschnięte liście - tak wygląda otoczenie wielu bialskich ogrodów działkowych. Ratusz doradza zarządcom zakup kontenerów.
Najgorzej wyglądają dzikie wysypiska obok Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. Kraszewskiego. Po wiosennych porządkach na pobliskich działkach w zastraszającym tempie wyrosły stosy pełne worków, szmat, uszkodzonych narzędzi czy zeschłych liści.
Prezes zarządu ROD im. Kraszewskiego pouczał działkowców, by nie wynosili tam śmieci. Bezskutecznie. - Niepotrzebnie w Urzędzie Miasta zapadła decyzja, aby nawozić obok ogrodu pryzmy ziemi wraz z odpadami. Nasi działkowcy uznali więc, że też mogą tam dosypać swoje śmieci - wyjaśnia prezes Mirosław Klejnowski.
W Ratuszu radzą, by zarząd ogrodu zamówił w firmie "Komunalnik” kontener na śmieci.
- Wtedy z budżetu miasta moglibyśmy dofinansować koszty wywiezienia odpadów z działek - zapewnia Roman Siekierka, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta.
Dziwi się działkowcom, że nie składują na kompost liści i innych pozostałości organicznych, lecz wyrzucają je poza ogród. Przyznaje także, że liczy na przygotowywaną w Sejmie ustawę o podatku śmieciowym.
- Dzięki temu byłyby pieniądze na zorganizowanie przez miasto sprawnego wywozu śmieci z terenu całej miejscowości - dodaje Siekierka.
Na radykalne zmiany prawa czeka też Straż Miejska. - Na razie trudno nam ustalić, którzy działkowcy wyrzucają śmieci. A ten rejon miasta wygląda przez to fatalnie - mówi Henryk Nędziak, zastępca komendanta bialskiej Straży Miejskiej. Radzi działkowcom, by suche liście palili. Na to pozwala bowiem miejski regulamin utrzymania czystości.