Utrata nogi nie załamała go. Wręcz przeciwnie zmobilizowała do zorganizowania życia w innych warunkach. Od siedmiu lat zajmuje się hodowlą oraz turystyką konną. -To pasja, a zarazem sposób na życie - mówi Marian Gryglas, niepełnosprawny mieszkaniec Komarna.
Gospodarstwo Mariana Gryglasa co roku odwiedza wiele osób. Mieszczuchów wabi chęć przeżycia prawdziwej przygody. Kilkudniowa wycieczka do okolicznych wiosek, nocleg w stodole oraz skosztowanie potraw regionalnych u różnych gospodarzy to dla nich niezła atrakcja.
Pan Marian, przewodnik wypraw raczy gości opowieściami oraz legendami związanymi z Południowym Podlasiem. - Mój dziadek, który był kawalerzystą zaszczepił we mnie i w moich braciach szacunek do koni. W pewnym stopniu kontynuujemy tradycję rodzinną. Zajmujemy się turystyką konną. Przy większych imprezach wyjazdowych staramy się sobie pomagać - wyjaśnia Marian Gryglas.
Swoją pasją zaraził również dzieci. Jego synowie biorą udział w organizowanych, co roku jesienią, hubertusowych pościgach za lisem. Rok temu taką gonitwą wygrał jego starszy syn Michał. 13 latek okazał się najszybszym zawodnikiem. Ojciec oprócz turystyki zajmuje się również hodowlą koni.
W stajni nazwanej przez jednego z gości Gryglasówką trzyma 9 koni. - Kupuję je w janowskiej stadninie lub od handlarzy. Do rutynowych czynności należy trening oraz ujeżdżanie. Wymaga to od człowieka cierpliwości, a także pewnego poświęcenia - podkreśla pan Marian.
Ciekawy rozdział w jego życiu stanowią osiągnięcia w podnoszeniu ciężarów. Podczas pobytu w Gdańsku, gdzie uczył się w Zespole Szkół Budowy Okrętów po raz pierwszy spotkał się z tym sportem.
Wzmożone treningi w Klubie Stoczniowiec przez 8 lat przyniosły pozytywne rezultaty. W 1983 roku został brązowym medalistą światowych igrzysk w Paryżu.
Kilka lat później w Holandii wynikiem 202,5kg pobił rekord świata. W sumie zdobył 18 medali, w tym 9 na mistrzostwach świata. Nawet wypadek podczas, którego stracił nogę nie zniechęcił go do dalszych treningów. Wręcz przeciwnie, zmobilizował do podnoszenia sztangi leżąc. - Sport dał mi zdrowie, chęć do życia. Uświadomił, iż można pokonać wiele, nawet jakiś stopień niepełnosprawności - podkreśla rekordzista świata z Komarna.
Dwa lata temu rozstał się z ulubioną dyscypliną sportu. O swoich osiągnięciach mówi: - Wygrywać to wielka sztuka, jeszcze większą jest godnie odejść.•