Uczciwi mieszkańcy, policjanci i strażnicy czekają, a wandale i złodzieje zacierają ręce. Chodzi o system monitoringu, czyli o jego brak.
Tymczasem miasto wydało prawie 1,8 miliona złotych na dofinansowanie unijnego projektu "e-miasto”. Całe przedsięwzięcie kosztowało ponad 7 milionów zł i, jak zapowiadano, kamery miały z tym systemem współpracować.
Ale nic takiego się nie stało. Chuligani niszczą miasto, bo wiedzą, że żadna kamera nie zarejestruje nocą ich wybryków. Policjanci i strażnicy przyznają, że o wiele łatwiej byłoby ścigać sprawców, gdyby wreszcie w mieście zaczął działać monitoring.
- Przydałyby się dobrej jakości kamery. Brakuje nam świadków wielu bójek i rozrób chuligańskich. Gdyby można było zarejestrować takie uliczne akcje, to mielibyśmy dowód i mogli wyciągać konsekwencje - uważa Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej. - Tym bardziej że w innych miastach monitoring się sprawdza - dodaje Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji.
Przykład? Nie udało się złapać złodzieja, który z fontanny na głównym placu Białej Podlaskiej skradł ozdobną metalową kulę. Teraz wodotrysk na placu Wolności ma dosztukowaną dyszę z rurek.
Jedyna kamera, jaka działała w mieście, patrzyła na okolice gmachu Urzędu Miasta. Ale kiedy nieznany sprawca zabrał flagę wywieszoną na biurze parlamentarnym Dariusza Stefaniuka, (niedaleko Urzędu Miasta - przyp. red.) - okazało się, że nawet ta jedna kamera nie działa jak powinna.
- Kiedy poprosiłem miejskich urzędników o przekazanie nagrań w celu zidentyfikowania sprawców, okazało się, że obraz z wypożyczonej z prywatnej firmy kamery nie jest rejestrowany - mówi Dariusz Stefaniuk, przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego i Budżetu Rady Miasta. - Po tym incydencie kamerę zdemontowano, bo to śmiech nie monitoring. Na dodatek żenuje sposób kupienia kamer do szkół. Też nie można z nich odczytać zapisów. Nie przeszkolono ludzi do ich obsługi. Są to tylko kosztowne gadżety - uważa radny.
- Pewien przedsiębiorca założył obok budynku w os. Jagiellońskim monitoring. Skończyło się zanieczyszczanie przejścia i zamalowywanie murów graffiti, bo na stronie internetowej widać obraz z kamery. Tak trzeba wreszcie zrobić w całym mieście. Nie są to olbrzymie wydatki - uważa Marian Burda, zastępca przewodniczącego Rady Miasta, który oczekuje radykalnych działań zapobiegających dewastacji grodzkiego mienia.
- Nie będziemy czekać na pieniądze unijne, na co liczyliśmy wcześniej. Przy tworzeniu budżetu na 2009 r. musimy zaplanować kupienie kilku kamer. Będziemy też rozbudowywać monitoring przy pozyskiwaniu dotacji UE m.in. na rewitalizację centrum - zapowiada Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta.
- Ale nie wiem, kiedy powróci kamera na magistrat, której obraz był wcześniej transmitowany przez portal Radiobipera.