Mieszkańcy nie chcą u siebie elektrowni wiatrowej. Ponad 100-metrowy wiatrak zamierza zbudować tu warszawska spółka Windprojekt. Gmina wydała już firmie decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach.
- Przede wszystkim chodzi o nasze zdrowie. Elektrownie emitują przecież infradźwięki. Są hałaśliwe. Poza tym, odległość od zabudowań mieszkalnych - ok. 530 metrów - jest za mała. Badania naukowe dowodzą, że taka odległość powinna wynosić co najmniej 1,5 km - przekonuje Edyta Sulej z Klonownicy Małej. Ma działkę oddaloną o ok. 200 metrów od planowanej inwestycji. - Chciałam na niej budować dom, ale na razie nie zacznę, bo boję się wiatrakowego lobby - przyznaje pani Edyta. - Nasze działki stracą też na wartości - dodaje.
Mieszkańcy martwią się również o wpływ wiatraków na miejscową faunę. - To teren turystyczny, niedaleko rozciąga się park krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu. Żyją tu nietoperze i ptaki objęte ochroną - wymienia Teresa Zbucka, właścicielka jednej z działek w tej samej miejscowości.
Z kolei Andrzej Łukijaniuk wyliczył, że od jego domu do wiatraka będzie 650 metrów. - Budowałem dom z myślą o dziecku. 3 lata temu, gdy dostałem warunki zabudowy, nikt nie mówił o takiej inwestycji. A podobno hałas będzie taki jak w suszarni do kukurydzy. Nie wyobrażam sobie tego - żali się pan Andrzej (na zdjęciu).
Pokazali slajdy
Obecnie, firma Windprojekt próbuje uzyskać od gminy decyzję o warunkach zabudowy. - Gdy dostaniemy ten dokument, to wtedy ewentualnie będziemy mogli ubiegać się o warunki energetyczne, a później dopiero o pozwolenie na budowę - tłumaczy Wojciech Poturalski z Windprojektu. Mieszkańcy czują się niedoinformowani. - W 2014 roku mieliśmy tylko jedyne spotkanie z przedstawicielami tej firmy. Pokazali nam slajdy m.in. z Jasną Górą na tle wiatraków. Mówili, że to dobrodziejstwo - wspomina Krzysztof Caruk z Klonownicy. - Będziemy jeszcze z mieszkańcami rozmawiać. Planujemy spotkania. Powstanie elektrowni nie jest jeszcze przesądzone. Ale małymi krokami do tego zmierzamy - nie ukrywa Poturalski.
Wójt gminy Janów Podlaski przyznaje z kolei, że na wiatrakach wcale mu nie zależy. - Najważniejsi są mieszkańcy. A skoro oni nie chcą… Ale na wniosek firmy musieliśmy odpowiedzieć. Takie są procedury kodeksu postępowania administracyjnego - tłumaczy Jacek Hura i dodaje, że o wszystkim mieszkańcy byli informowani na bieżąco, m.in. ogłoszenia w tej sprawie były na stronie internetowej gminy czy na tablicy ogłoszeń - dodaje.
Kolegium odwoławcze
Mieszkańcy utrzymują jednak, że było inaczej. - Złożyli wniosek o przywrócenie terminu na wniesienie ewentualnych uwag do decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zatem, decyzji o warunkach zabudowy na razie spółce Windprojekt nie wydamy - zapewnia Jacek Hura. - Bo ludzie chcą tu pracować i żyć w spokoju. Bez wiatraków-mówią na koniec mieszkańcy wsi.