W gminie Sosnowica rządzą kobiety. I walczą ze sobą w samorządzie. Efektem będzie próba odwołania przed końcem kadencji Krystyny Jaśkiewicz, sosnowickiego wójta.
Włodarczyk zarzuca jej niekompetencje przy sprawowaniu funkcji, skłócenie lokalnej społeczności, niewłaściwą gospodarkę funduszami gminy oraz nieskuteczność w pozyskiwaniu pieniędzy unijnych.
- Wcześniej byłem kierownikiem Gminnego Zakładu Komunalnego. Nie widziałem możliwości współpracy z panią wójt. Były między nami konflikty i sam odszedłem ze stanowiska. Teraz musimy zrobić referendum, bo nie ma dobrej współpracy radnych z wójtem. Nawet ze swoimi radnymi nie może dojść ona do porozumienia. Chcę wyrazić niezadowolenie z jej rządów - mówi inicjator przeprowadzenia referendum.
Przyznaje jednak, że trudno będzie uzyskać odpowiednią frekwencję. Dopiero, gdy do urn pójdzie, co najmniej 908 osób, referendum będzie ważne.
Wójt Krystyna Jaśkiewicz przyznaje, że ataki na nią nasiliły się, kiedy przeciwstawiła się wynikom konkursu na stanowisko księgowej w Zespole Szkół Publicznych.
- Startowały trzy osoby z pełnymi kwalifikacjami ekonomicznymi, jedna nawet miała ukończone studia ekonomiczne. A tu nagle wygrała konkurs pani zootechnik bez kwalifikacji. Skończyła się moja koalicja z wieloma radnymi, bo nie chciałam zaakceptować tej sytuacji. Ponieważ po mojej kontroli szkoły, dyrektor placówki odmówiła naprawienia błędu, zawiadomiłam prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - mówi Krystyna Jaśkiewicz.
Andrzej Kot, oficer prasowy parczewskiej policji, potwierdza, że prowadzone jest postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. - Pismo wpłynęło do nas za pośrednictwem Prokuratury Rejonowej we Włodawie. Teraz trwają czynności - mówi.
Teresa Paluch-Kasprzyk, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Sosnowicy, nie chce podać szczegółów konkursu na księgową. - Wiem, jakie jest moje sumienie. Wywalczyłam projekt "Lepszy start”, który współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Dostaliśmy ponad milion zł. Nie będziemy polemizować z panią wójt. Staramy się unikać polityki - zaznacza.
- Całe nieszczęście wójt Jaśkiewicz polega na tym, że ma złych doradców. To dziwne, że oskarżała dyrektorkę szkoły. Trzeba było sprawę przemilczeć, bo nie zawsze świadectwo daje właściwe kompetencje. Dziewczyna, która wygrała konkurs, podjęła przecież naukę. Pani wójt mści się też na geeesie, którym kiedyś kierowałem. Jeszcze złotówki nie odzyskała, a sieje zamieszanie - uważa Jerzy Maśluch, wicestarosta parczewski, szef powiatowej i sosnowickiej organizacji PSL, który broni dyrektorki ZSP. Ale oficjalnie wicestarosta odcina się od organizatorów referendum.
- W Gminnej Spółdzielni nierzetelnie były składane deklaracje podatkowe. Samorządowe Kolegium Odwoławcze potwierdziło, że likwidator ma zwrócić 150 tys. zł - wyjaśnia pani wójt Jaśkiewicz. - Dobieram się do ciemnych spraw w gminie. To nie odpowiada nieuczciwym - dodaje.
Tymczasem mieszkańcy wielu wsi z sosnowickiej gminy są zniechęceni konfliktami, za które zapłacą.
- Referendum to zbędne wydawanie pieniędzy. Za 10 tys. zł wydane na organizację głosowania można byłoby zrobić coś pożytecznego. Inicjatorzy powinni sfinansować to z własnej kieszeni - mówi Marta Matejuk, sołtys Nowego Orzechowa.