Zbigniew Ciesielski od ósmego roku życia wyplata koszyki z rogożyny. Jest jedną z ośmiu osób w gminie znających tajniki tego zawodu. I bardzo chciałby przekazać swoją wiedzę młodym.
- Kiedyś było tu prawdziwe zagłębie rogożynowe - mówi pan Zbigniew. - W każdym domu wieczorami wyplatało się kosze. Tak ludzie zarabiali na życie.
Z biegiem lat coraz mniej osób zajmowało się tym fachem. Starsi umierali, młodzież nie chciała się uczyć wyplatania. Teraz w Sosnowicy zostało zaledwie osiem osób potrafiących wyplatać rogożynowe kosze. Ale robi je tylko jedna.
- Wyplatam, jak mam zamówienia - mówi Ciesielski. - Jeden koszyk robię trzy, nieraz cztery godziny. Dłużej, jeśli klient chce koszyk z jakimś wzorkiem. Zamawiają sąsiedzi, czasami ktoś z Parczewa, czy z Włodawy.
Koszyki z rogożyny wyplata się tylko zimą. Wtedy roślina jest już dojrzała. Pan Zbigniew chodzi na pobliskie stawy, gdzie ścina wystające z lodu pędy. W domu zdejmuje z nich zewnętrzną część. Sortuje pod względem grubości. Pędy twardsze musi zmiękczyć, zanurzając je w wodzie.
Umiejętnościami pana Zbigniewa zainteresował się Piotr Sawicki, sekretarz gminy Sosnowica. Uważa, że może to być doskonała promocja.
- Moglibyśmy zorganizować warsztaty - mówi Sawicki. - Ci, którzy posiadają umiejętność wyplatania koszyków z rogożyny, będą uczyć młodych.
W najbliższy poniedziałek Gminny Ośrodek Kultury w Sosnowicy organizuje pierwsze spotkanie organizacyjne, w trakcie którego instruktorzy i przedstawiciele Urzędy Gminy, wspólnie z młodzieżą i starszyzną, znającą się na wyplataniu koszyków, ustalą dalsze działania. - Chcemy napisać wniosek o pieniądze z funduszy zewnętrznych na ratowanie ginących zawodów - tłumaczy Sawicki. - Myślimy o założeniu stowarzyszenia, w skład którego wejdą przedstawiciele gminy i osoby wyplatające koszyki z rogożyny. Mam nadzieję, że wiosną będziemy mogli pokazać prace naszych twórców w Muzeum Wsi Lubelskiej.