242 białoruskie krowy wyjechały wczoraj z Janowa Podlaskiego do państwowego gospodarstwa rolnego w Rudawcu na Białorusi. Ciężarówki eskortowała Straż Graniczna.
W środę opisaliśmy niespodziewane przybycie stada do Polski. Krowy w czasie pojenia w Bugu po białoruskiej stronie granicy nagle rzuciły się przez rzekę. Sprawcami zbiorowego, nielegalnego przekroczenia granicy zaopiekowała się Stadnina Koni w Janowie Podlaskim. Dała paszę, wodę i dach nad głową. Trudno się dziwić, że mimo prób, białoruskie zwierzęta nie dały się namówić do powrotnej drogi wpław przez Bug. Zajmujący się nimi Radomir Bańko, powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej, musiał więc zorganizować transport samochodowy.
- Przygotowaliśmy przejazd w trzech rzutach. Na terminalu granicznym w Koroszczynie zwierzęta musiały przejść przez żmudne procedury unijne.
Marek Trela, prezes Stadniny Koni dodaje, że nie będzie występować do białoruskiego gospodarstwa o zwrot kosztów żywienia i opieki nad stadem jałówek. - Miały proste żywienie. (pim)