37 tysięcy norek Damiana Kamińskiego z Wisznic wciąż żyje, chociaż służby weterynaryjne nakazały ich wybicie. Niewykluczone, że hodowca pozwie państwo polskie, bo nie przysługuje mu odszkodowanie.
W połowie czerwca koronawirusa stwierdzono u 3 norek na 40 pobranych wymazów. Na tej podstawie służby weterynaryjne nakazały wybicie i utylizację 37 tys. zwierząt, których wartość Damian Kamiński oszacował na 17 mln zł.
– Do dzisiaj (27 lipca – red.) hodowca nie spełnił tego nakazu – mówi Renata Izdebska, powiatowa lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej.
Kamińskiemu pomaga Instytut Gospodarki Rolnej. – Wystąpiliśmy z wnioskiem do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii o przeprowadzenie kontroli w gospodarstwie pana Damiana. Chodzi o ustalenie stanu faktycznego, policzenie norek i pokazanie w jakiej są kondycji. Na tej postawie powinien zostać sporządzony protokół – tłumaczy Monika Przeworska, dyrektor instytutu. Stan zwierząt jest określany jako dobry. – Minęło ponad sześć tygodni od nakazu wybicia, a norki mają się dobrze. Pięknie przyrosły, mają rewelacyjną pokrywę włosową – podkreśla Przeworska.
Hodowca gromadzi teraz potrzebne dokumenty, bo prawdopodobnie wejdzie w spór sądowy z państwem polskim.
Wszystko dlatego, że norki amerykańskie, które od 30 lat hoduje, nie znajdują się na ustawowej liście zwierząt, których hodowcy mogą liczyć na odszkodowania przy wystąpieniu chorób zwalczanych z urzędu. Organizacje rolnicze już od miesięcy apelują o nowelizację tych zapisów.
– Potrzebne są różne dokumenty, które poświadczą o dobrym stanie zwierząt. Dlatego m.in. zawnioskowaliśmy o kontrolę – tłumaczy Przeworska. – Konstytucjonaliści z którymi współpracujemy, wykazują jasno, że w tym przypadku w majestacie prawa, czyli zgodnie z rozporządzeniem ludziom z dnia na dzień odbiera się wszystko w „imię wyższego dobra”. Ale tutaj niebezpieczeństwa ewidentnie nie ma. Skoro po 6 tygodniach nic złego się nie dzieje – uważa dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Poza tym, gdyby Kamiński hodował norki na przykład na Litwie czy we Włoszech, mógłby dzisiaj spać spokojnie. – W tych krajach, a także w Grecji czy Hiszpanii, te zwierzęta w przypadku zakażenia COVID–19 są poddawane kwarantannie, a nawet szczepione. Cykl produkcyjny po jakimś czasie wraca na właściwe tory – zaznacza Przeworska.
Jeśli Damian Kamiński powybija zwierzęta i nie dostanie odszkodowania, wejdzie na drogę sądową z organami państwowymi. – Nie ma wyjścia, bo zostaje z niczym – przyznaje dyrektor instytutu.
Główny Lekarz Weterynarii przyznaje, że hodowcy norek odszkodowanie w tej sytuacji nie przysługuje. „Jednakże osobom, którym nie przysługuje odszkodowanie, a które przyczyniły się do szybkiej likwidacji choroby zakaźnej, wojewódzki lekarz weterynarii, na wniosek powiatowego lekarza weterynarii, może przyznać nagrodę ze środków budżetu państwa” – czytamy w komunikacie.