Mieszkańcy Witulina (gmina Leśna Podlaska) nie chcą biogazowni w swoim sąsiedztwie. Inwestor zapewnia jednak, że nie będzie ona uciążliwa. A gminni urzędnicy analizują teraz dokumenty.
Biogazownię chce tu zbudować spółka Surwin, która w miejscowości prowadzi już gorzelnię. O tym planach mieszkańcy dowiedzieli się w ubiegłym tygodniu.
– To było dla nas zaskoczenie. Szybko zorganizowaliśmy spotkanie i zebraliśmy ponad 200 podpisów pod petycją. Nie chcemy takiej inwestycji blisko naszych domów – mówi Aldona Trojniel-Goździołko.
Biogazownię od najbliższych budynków będzie dzielić 350 metrów. – A to domy na tak zwanym nowym osiedlu. Ludzie zaczęli się tu osiedlać, to młode rodziny z dziećmi. Niedaleko są lasy, zalew, rzeka Klukówka. Miejscowość miała dzięki temu potencjał na rozwój. A inwestycja może położyć temu kres – uważa pani Aldona.
We wtorek mieszkańcy spotkali się z inwestorem i wójtem gminy Leśna Podlaska.
– Wniosek spółki Surwin dotyczy warunków zabudowy dla biogazowni rolniczej o mocy 0,5 megawata. Prawo bowiem dla takich inwestycji nie nakazuje decyzji środowiskowej – tłumaczy wójt Paweł Kazimierski. – Jeśli wniosek spełnia wszelkie warunki, nie narusza norm prawnych, to jako wójt mam obowiązek wydać decyzję zgodną z wnioskiem. Na razie analizujemy dokumenty – zaznacza Kazimierski.
Mieszkańcy nie chcą jednak, by biogazownia powstała tak blisko zabudowań.
– Nasz komfort życia się obniży. To nie tylko odór, ale hałas i przecież dochodzi jeszcze transport surowca – zauważa Monika Kozioł, która niedługo wprowadzi się do nowego domu. – Oddalony jest on o 350 metrów od planowanej inwestycji. Nie wyobrażam sobie takiej codzienności – nie ukrywa kobieta. – My już i tak mamy dość smrodów i dymu z gorzelni. A teraz jeszcze to – denerwuje się pani Aldona.
Tymczasem inwestor zapewnia, że biogazownia wcale nie będzie uciążliwa.
– Nie będzie ona pracować w oparciu o kiszonki. Substratem głównym będzie wywar. To inna technologia, która nie emituje odorów – przekonuje Roman Żabka z zarządu spółki. – Poza tym to nie będzie duża biogazownia. Będzie ona służyć potrzebom gorzelni, bo chcemy wyeliminować węgiel – tłumaczy Żabka. 10 lat temu gorzelnia zmieniła bowiem swój profil produkcji. – Nie produkujemy już alkoholu na cele spożywcze, tylko na przemysłowe. To bioetanol, który jest dodatkiem do benzyny. Unia Europejska na takich podmiotach, jak nasza spółka wymusza ograniczenie emisji dwutlenku węgla – zaznacza członek zarządu. Większość tego biokomponentu trafia na rynki zagraniczne.
Decyzja o warunkach zabudowy jest dopiero pierwszym etapem inwestycji. – Później, możemy wystąpić do zakładu energetycznego o wydanie warunków przyłączeniowych, a na koniec o pozwolenie na budowę. A ta ruszyłaby dopiero w przyszłym roku– przypuszcza Roman Żabka. Wytworzoną z biogazu energię, spółka zamierza również sprzedawać do sieci.
Swoją działalność Surwin prowadzi również w Suchowoli (powiat radzyński). – Tam również mamy biogazownię i ta w Witulinie będzie bliźniacza– uzupełnia Żabka. Jednocześnie proponuje mieszkańcom możliwość odwiedzenia tego miejsca. – Być może to rozwieje obawy. Mogę zapewnić transport do Suchowoli– podkreśla członek zarządu.
Tymczasem, mieszkańcy planują jeszcze wybrać się na sesję rady gminy by rozmawiać o tym z radnymi.