Rozmowa z Tadeuszem Romanowiczem, kandydatem komitetu "Nasze Miasto - Wspólne Dobro” na prezydenta Białej Podlaskiej
- Organizatorzy prawyborów wywiesili plakaty przedstawiając tylko pięciu, a nie sześciu kandydatów na prezydenta. Uważam, że było to pewne niedopatrzenie lub świadoma decyzja. Akurat w sobotę musiałem wyjechać z Białej Podlaskiej i nie mogłem brać udziału w prawyborach. Nasz komitet nie wniósł opłaty w wysokości kilkuset złotych. Nie stać nas na tak szeroką kampanię. Nie mamy sponsorów.
• Pracował pan jako dyrektor b. bialskiego Urzędu Wojewódzkiego z ówczesnym wojewodą Andrzejem Czapskim, obecnie ubiegającym się o ponowny wybór na prezydenta miasta. Czy wytworzona wówczas wspólnota nie ogranicza teraz panu możliwości krytykowania Czapskiego?
- Mam taki charakter, że wolę pozytywnie kreować swoją osobę. Nie muszę robić negatywnej kampanii. Planuję więc jako prezydent poprawić opiekę miasta nad ubogimi. Utworzymy dzienny ośrodek wsparcia z możliwością m.in. wydawania posiłków. Zwiększymy liczbę zajęć pozalekcyjnych dla młodzieży, aby się nie nudziła. Będziemy tworzyć parkingi i ścieżki rowerowe. Zadbamy o oszczędne administrowanie.
• Podczas kampanii wyborczej obiecuje pan uczciwe zarządzanie miastem. A prezydent zajmuje się nie tylko zarządzaniem, ale i kreowaniem polityki miasta, pozyskiwaniem inwestorów. Czy o tym pan zapomniał?
- To wszystko mieści się w zarządzaniu miastem. Biała Podlaska potrzebuje dobrego prezydenta. Mam odpowiednie przygotowanie. Od ponad 30 lat pracuję w administracji, jestem prawnikiem i radcą prawnym. W latach 90. udzielałem porad prawnych tworzącym się samorządom.
• W lokalnej prasie kojarzonej z kandydatem PiS znalazł się sygnał o tym, że wkomponował pan swój znak wyborczy w rybę, symbol chrześcijan. Niektórych bialczan ponoć bulwersuje, że przed kinową projekcją filmu o Janie Pawle II pojawiła się pańska reklama.
- Nie ukrywam, że mój komitet wyborczy jest narodowo-katolicki. Wszyscy w nim jesteśmy katolikami i mamy prawo do używania symbolu katolików, jakim jest ryba. Nie używamy znaków sakralnych, np. krzyża. Byłem mile zaskoczony, gdy przed filmem o Ojcu Świętym kierownik kina przypomniał, że miałem przyjemność w imieniu władz rządowych i wojewody zaprosić wraz z biskupami podlaskimi Jana Pawła II do diecezji siedleckiej. Jest to fakt historyczny. Mam zdjęcie dokumentujące ów moment.