Andrzej Halicki skarży się, że mieszkańcy Białej Podlaskiej są niedoinformowani o jakości powietrza w mieście. Jego zdaniem, problem rozwiąże zainstalowanie automatycznej stacji pomiarowej w centrum miasta.
– Automatyczne stacje pomiarów pyłów PM 2,5 i PM 10 są jedynie w Lublinie i Zamościu. A to te pyły odpowiadają za smog. W innych miastach województwa, w tym w Białej Podlaskiej funkcjonują jedynie stacje pomiarów manualne – mówi Andrzej Halicki, mieszkaniec Białej.
– Stacja manualna dokonuje pomiaru w sposób ręczny co kilka dni i po takim czasie, a nawet dopiero po kilkunastu dniach wyniki są podawane do publicznej wiadomości. Oznacza to, że w przypadku gdyby nawet poziom pyłów przekroczył w danym dniu normę o 2 tys. procent to i tak mieszkańcy o tym się nie dowiedzą i nie otrzymają szansy zmiany swego trybu w tym dniu. Z kolei stacja automatyczna pozwala na bieżące informowanie mieszkańców o poziomie szkodliwych, rakotwórczych pyłów – zwraca uwagę Halicki, który w tej sprawie wystosował kilka petycji, m.in. do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Lublinie, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz władz Białej Podlaskiej.
– To, że mieszkańcy nie mają pełnej informacji o stanie powietrza to naruszenie konstytucyjnego prawa. Bo stacja pomiarowa przy ul. Orzechowej wskazuje pomiary tlenków azotu czy węgla, a często te parametry mogą być w normie, a stężenie pyłów odpowiedzialnych za smog może w tym czasie przekraczać dopuszczalny poziom – tłumaczy autor petycji, przekonując, że kilka dni temu gdy w wielu polskich miastach ogłoszono alarm smogowy, w Białej Podlaskiej "też nie dało się oddychać". – Wyszedłem na dwór, chciałem pobiegać, ale się nie dało. Zainteresowałem się wtedy jaki jest poziom pyłów PM 2,5 i PM 10 w mieście i okazuje się, że nie da się tego do końca ustalić – podkreśla Halicki.
Jednak urząd miasta uspokaja: – Sytuacja związana ze smogiem w naszym mieście nie jest dramatyczna. Jest dużo lepsza niż w większości miast w Polsce. Rozważamy każdą dobrą propozycję wystosowaną przez mieszkańców – podkreśla Michał Trantau, rzecznik prezydenta Białej Podlaskiej.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie odpowiada, że kolejna stacja nie rozwiąże problemu. – To oczywiście dobra idea, my jako WIOŚ chcielibyśmy mieć każdą kolejną stację, ale tu trzeba zachować rozsądek. Na stację trzeba wyłożyć ok. 1 mln zł. A później dochodzą koszty obsługi – tłumaczy Arkadiusz Iwaniuk, zastępca lubelskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. – Sfinansować nową stację może albo samorząd albo budżet centralny. Ale my musimy oszczędzać ile się da. Poza tym prowadzimy monitoring stanu powietrza według planu zatwierdzanego centralnie. Nie można w dowolnym momencie stację odjąć lub dodać – zaznacza Iwaniuk.
Automatyczne stacje pomiarów znajdują się w Lublinie i Zamościu, w innych miastach są z reguły tzw. stacje manualne wykorzystujące metodę tzw. sączków. – To podstawowa metoda wagowa, uznawana przez Unię Europejską. Powietrze przesącza się przez sączek. On się co dobę obraca. A po ok. 2 tygodniach wiadomo ile było pyłów. To wiarygodna metoda – zapewnia zastępca inspektora.
Poza tym, pomiędzy danymi miejscowościami na Lubelszczyźnie nie ma drastycznych różnic jeżeli chodzi o stan powietrza. – Te stacje automatyczne które mamy są wystarczające. Bo jesteśmy w jednym klimacie, mamy podobny sposób gospodarki oparty na ogrzewaniu węglem i drewnem w każdym mieście. Powietrze mamy jedno wspólne – zauważa Iwaniuk.
Jego zdaniem, zamiast na kolejną stację, środki należy inwestować np. w rozszerzanie miejskiej sieci ciepłowniczej czy rozwijanie sieci gazowej. Biała Podlaska już działa w tym zakresie.
– Od wielu lat bialski PEC modernizuje swoją kotłownię, która należy do najnowocześniejszych na ścianie wschodniej. Od wielu też lat konsekwentnie podłączamy firmy, instytucje oraz co ważne domy prywatne, do miejskiej sieci ciepłowniczej. Aktualnie jest to ponad 100 gospodarstw domowych – podkreśla rzecznik prezydenta.
– Na Lubelszczyźnie jak dotąd nie mieliśmy przekroczenia poziomów informowania o zanieczyszczeniu powietrza. Największa średnia dobowa to jak dotąd 137 mikrogramów pyłu na metr sześcienny – podaje zastępca lubelskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.
Najgorsza sytuacja była w Rybniku gdzie norma stężenia pyłu PM 10 została przekroczona nawet o 2 tys. procent.