Abonenci nazbyt ufający pracownikom Telekomunikacji Polskiej SA mogą zapłacić olbrzymie rachunki telefoniczne. Zdradliwe może być bowiem szybkie korzystanie z zamawianej nowej usługi - darmowe wieczory i weekendy.
Obecnie beztrosko nocą lub niedzielami gawędzą godzinami przez telefon nieświadomi tego, że będą musieli za to słono zapłacić.
Świadczy o tym przypadek odnotowany w Białej Podlaskiej. Marian P. pod koniec listopada w telepunkcie złożył zamówienie na usługę "darmowe wieczory i weekendy”. Poinformowano go wówczas, że uzyska ją od 1 stycznia. 31 grudnia przezornie zadzwonił na Błękitną Linię i spytał się, czy już w Nowy Rok może rozmawiać za darmo.
Usłyszał, że jeszcze nie ma prawa korzystać z pakietu, uzyska go od 1 lutego.
Sławomir Meleszczuk, kierownik bialskiego telepunktu powiedział nam, że nie ma możliwości sprawdzenia, dlaczego złożone tam zamówienie nie zostało wprowadzone w życie od 1 stycznia przez biuro TP w Rzeszowie. Podkreślił, iż jego zdaniem, Marian P. powinien już korzystać z nowego pakietu.
Beata Szkodny, szefowa Biura Prasowego TP w Krakowie stwierdziła, że dokładnie wyjaśni, dlaczego klienci są wprowadzani w błąd.
Katarzyna Wawiórko, rzecznik konsumentów w Białej Podlaskiej wyjawia, że często musi interweniować w TPSA. Po likwidacji bialskiego Biura Obsługi Klienta TP, obecnie reklamacje i pisma są załatwiane aż w Rzeszowie.
- Niestety, biurokracja w telekomunikacji jest większa, niż wcześniej. Bezradni wobec niej klienci rezygnują z telefonów przewodowych i decydują się na komórkowe - mówi Katarzyna Wawiórko. •