Ostatnio warszawski reżyser Andrzej Machnowski zrealizował dokumentalny film promujący kulturę nadbużańskiego Podlasia. Jutro nastąpi jego prapremiera - o godz. 13 w Klubie Kultury w Hrudzie. Przedstawia on zespół śpiewaczy z tej wsi.
Ostatnio Bożenna Pawlina-Maksymiuk, dyrektor bialskiego GOK zdołała zachęcić gospodynie, aby odtworzyły dawno nie śpiewane we wsi pieśni kresowe. Miejscowość miała wielowiekowe tradycje unickie, dawniej ludzie porozumiewali się tam w gwarze ruskiej określanej zwyczajowo "po naszemu”. Nad linią melodyczną tekstów popracowali wraz J. Zając przygrywający paniom na instrumentach akordeonista Roman Makarski i skrzypek Tadeusz Derlukiewicz.
B. Pawlina-Maksymiuk zadbała o scenografię do filmu, kręconego w naturalnych pejzażach.
- W scenerii nadbużanskiej, kobiety śpiewały pieśni "Stoję nad Bugiem i patrzę na drugi brzeg”oraz "Jezioro, jezioro”. Wcześniej gospodynie nie dowierzały, że ich pieśni, będą przez kogokolwiek chętnie słuchane. Okazuje się, że w Hrudzie była skarbnica tych schowanych głęboko w pamięci tekstów, które dawniej śpiewali dziadkowie. Powstał dwudziestominutowy film, którym zainteresowała się telewizja niemiecka. Dobrze, że w tym przedsięwzięciu wsparł nas wójt Wiesław Panasiuk - mówi B. Pawlina Maksymiuk.
W zespole śpiewali: Maria Harwacka, Marianna Jówko, Marianna Sawczuk, Danuta Jówko, Tadeusz Panasiuk oraz małżonkowie Zofia i Józef Guzarowie. Wchodzą oni w skład większej, czternastoosobowej grupy, która we wsi tworzy zespół obrzędowy. We wtorek wystąpią dla SP z Woskrzenic, za tydzień dla bialskiej SP numer dwa.
Kilka dni temu zespół obrzędowy uczył słuchaczki Studium Medycznego w Białej Podlaskiej jak tkać. Ma być to wykorzystane podczas terapii zajęciowej.
Za występy oraz tkaniny ludowi artyści otrzymują honoraria. Nie są to duże zyski, ale zachęcają do kultywowania tradycji oraz rozwijania umiejętności.•