Po kilku alarmujących telefonach robotnicy przerwali wycinkę drzew przy ulicy Kolejowej 30. O tym, czy ją dokończyć ma teraz zadecydować wspólnota mieszkaniowa.
– Nie podoba mi się to, co robią – zaalarmował naszą redakcję Krzysztof Bajkowski. – Na zebraniu wspólnoty mieszkańców zaproponowaliśmy, aby usunąć stary żywopłot i nasadzić nowy. A teraz niespodziewanie po jego wycięciu robotnicy zaczęli wycinać rosnącą od 30 lat lipę i piękną jarzębinę.
Mężczyzna jest oburzony tym, że urzędnicy pozwalają na usuwanie jeszcze młodych drzew.
– Przecież w innym miejscu miasta za tego typu działania płaci się olbrzymie sumy. Prawie 900 tys. zł musiała zapłacić AWF za usunięcie drzew w miejscu, gdzie stanie nowy budynek – denerwuje się pan Krzysztof.
– Nie podoba mi się karczowanie drzew na naszym osiedlu, bo komu one przeszkadzały – wtóruje mu Teresa Lubańska. – Nie rozumiem, dlaczego kilka osób decyduje o ich wycince wbrew woli mieszkańców.
O sprawie powiadomiliśmy natychmiast dyrektora gabinetu bialskiego prezydenta. Renata Szwed obiecała zająć się problemem mieszkańców. Po pewnym czasie poinformowała nas, że po proteście wycinka została wstrzymana.
– Wspólnota mieszkańców zwróciła się do nas z prośbą o uporządkowanie tego terenu – wyjaśnia odpowiedzialny za decyzję Roman Siekierka, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta.
– Na razie wstrzymaliśmy usuwanie karłowatych, starych drzew. Chcieliśmy usunąć jedynie niektóre z nich. Czekamy teraz na formalną uchwałę wspólnoty mieszkaniowej. Wtedy ekipa powróci do wycinki.
– Wstrzymaliśmy prace i poczekamy na ponowne decyzje wspólnoty. Zrobimy tak, jak zagłosuje większość – zapewnia Mieczysław Ruta, prezes zarządu spółki Zakład Gospodarki Lokalowej, która zarządza terenami przy Kolejowej 30.
Nie wiadomo, jak zakończy się ta sprawa, gdyż niektórzy mieszkańcy opowiadają się za usunięciem drzew.
– Nie można swobodnie przejść chodnikiem. Te drzewa rosną zbyt blisko, a na nich często siedzą ptaki – narzeka pani Zofia.