Prokuratura odwołała się wczoraj od decyzji o wypuszczeniu na wolność podejrzanego o łapownictwo Jarosława G. z Międzyrzeca Podlaskiego.
- Złożyliśmy zażalenia na tę decyzję i domagamy się zastosowania aresztu - powiedziała nam wczoraj Katarzyna Szeska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratura nie chce ujawnić, na czym polegały korupcyjne praktyki, w które miał być zaangażowany Jarosław G. Wiadomo tylko, że w tej samej sprawie w areszcie siedzą dwie osoby: przedsiębiorca Andrzej G. i Gabriel J., pracownik firmy kontrolującej rolników otrzymujących dopłaty. Na wolności jest kolejny podejrzany - Zbigniew B. z gdańskiego oddziału ARiMR.
Jarosława G. na tak ważne stanowisko w agencji rekomendował Przemysław Litwiniuk, przewodniczący rady bialskiego powiatu i jeszcze niedawno kandydat na wiceministra rolnictwa. W dniu, kiedy Jarosław G. został zatrzymany, Litwiniuk zrezygnował z funkcji szefa gabinetu politycznego ministra rolnictwa.
Litwiniuk zaprzecza, że dymisja miała związek z zatrzymaniem jego protegowanego. Wczoraj prowadził obrady rady powiatu, pierwsze od czasu, kiedy wybuchła afera w agencji.
- Zaapelowałem, żeby zrezygnował z funkcji przewodniczącego do czasu wyjaśnienia sprawy - mówi Marek Uściński, radny z PiS.
Litwiniuk rezygnacji nie złożył. - Domniemane nieprawidłowości w agencji nie mają żadnego związku ani ze mną, ani z bialskim samorządem. Dlatego uznałem, że apel jest bezzasadny - tłumaczy Litwiniuk. - Podobnego zdania była większość radnych.