Bialski archeolog Mieczysław Bienia na polu nad Bugiem znalazł dobrze zachowane dwa nagolenniki z wyrazistymi ornamentami, fragmenty innych nagolenników i tarczki do pasów oraz żelazną siekierkę. To pozostałości po kulturze łużyckiej sprzed 2,5-2,7 tysiąca lat.
- Mieczysław Bienia jest jedynym bialskim archeologiem prowadzącym prace wykopaliskowe. Cenne jest przekazywanie znalezisk z odległych epok do muzeum. Pozostawimy następnym pokoleniom wartościowe odkrycia - mówi Janusz Maraśkiewicz, kierownik bialskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
Mieczysław Bienia ma szczęście do cennych odkryć archeologicznych. Niedawno pisaliśmy, że podczas budowy obwodnicy Garwolina jego ekipa natrafiła na kości mamuta, renifera i słonia leśnego sprzed około 130-150 tysięcy lat. Teraz na polu ornym nad Bugiem Bienia znalazł dobrze zachowane przedmioty z brązu pokryte złotawą patyną.
- Najpierw na zaoranym polu znaleźliśmy niedaleko siebie dwa fragmenty nagolennika. Zaczęliśmy kopać i na głębokości pół metra natrafiliśmy na pełne nagolenniki i sześć tarczek brązowych do pasów. Obok znajdowała się też mocno skorodowana żelazna siekierka. Ten prawdziwy skarb znajdował się w specjalnym w wykopie. Mógł należeć do osoby, która zajmowała znaczące miejsce w swojej społeczności. Liczące 2,5-2,7 tysiąca lat przedmioty wskazują na związki z kulturą łużycką. Niedaleko odkryliśmy bowiem ślady fragmentu osady kultury łużyckiej - mówi bialski archeolog.
Bienia nie chce jednak podać dokładnej lokalizacji znaleziska. Boi się ujawnić to miejsce wykrywaczom skarbów, którzy ze sprzętem specjalistycznym i łopatami rozgrzebią wskazany rejon. - Nie dam zniszczyć tak bezcennego skarbu - dodaje Bienia.
Na miejscu odkrycia pracuje jeszcze ekipa z firmy "Izis”, prowadzącej usługi archeologiczne. Firma należy do Małgorzaty Bieni, żony pana Mieczysława. Badania są dofinansowywane przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego.