Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej zapadło pierwsze w Polsce rozstrzygnięcie w sprawie o spam, czyli przesyłanie za pomocą poczty elektronicznej niezamówionej informacji handlowej.
Kiedy w maju skrzynki internetowe kilku bialskich internautów zostały zablokowane przez oferty reklamowe, postanowili bronić się, wykorzystując nową ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Dariusz Kowalczuk, do którego skrzynek m.in. trafiła Internetem niechciana korespondencja, wystąpił m.in. do bialskiej Komendy Miejskiej Policji o ściganie warszawskiej firmy CPI. KMP skierowała wniosek do Sądu Grodzkiego.
Wczoraj jako świadek zeznawała Anna K. studentka, która pracując w CPI na zlecenie, wysyłała oferty dotyczące szkoleń. Niektóre z nich trafiły do części spośród kilkunastu skrzynek internetowych D. Kowalczuka. Anna K. nie potrafiła powiedzieć, co dokładnie wysyłała na zlecenie prezesa. Prezes Jabłoński – autor książki o legalnym prowadzeniu działalności promocyjnej, uparcie twierdził, że nie przesyłano oferty szkoleniowej jego firmy na prywatny adres bialczanina. Utrzymywał, że taka oferta nie jest spamem. Sugerował, że mogło dojść do przekierowania elektronicznej korespondencji.
Występująca jako oskarżyciel publiczny, nadkomisarz Małgorzata Szalecka z KMP wystąpiła o uniewinnienie A. Jabłońskiego twierdząc, że wysłanie oferty do bialskiego internauty miało charakter incydentalny i nastąpiło niedługo po wejściu w życie ustawy.
Sąd uniewinnił prezesa CPI. W uzasadnieniu podkreślił jednakże, że wysyłana oferta szkoleniowa mogła być spamem, gdyż spełniała rolę informacji handlowej. Prezes nie mógł być ukarany, gdyż to nie on wysłał ofertę. Nie mógł też odpowiadać za firmę, czy też za sprawstwo kierownicze w tego typu wykroczeniu.
Zadowolony z rozstrzygnięcia Andrzej Jabłoński powiedział, że jego firma nie wysyła spamu. Obiecał rozważyć zmodyfikowanie ofert.
Rozczarowany D. Kowalczuk mówił nam, że występował do policji z wnioskiem o ukaranie studentki Anny K. Teraz zapowiada wystąpienie do prokuratury.