Co roku w powiecie bialskim sprzedaje się od 500 do 600 nowych aut. W przypadku stłuczki właściciele mieli poważny problem. Nowe, a nawet te 2, 3-letnie auta, musiały jechać do reperacji do Lublina. Od dwóch dni reperowane są na miejscu.
Tomasz Szeptycki od lat widział ten problem. – Na wiosnę podjęliśmy decyzję o budowie Centrum Likwidacji Szkód. 19 marca, w imieniu mojego taty – Józefa, zaczęła się budowa nowej hali. Od dwóch dni naprawiamy w niej samochody– mówi Tomasz Szeptycki, wiceprezes rodzinnej spółki.
Budynek blacharni-lakierni powstał na terenie strefie przemysłowej, w odległości ok. 50 metrów od drogi A2. Hala ma 1540 metrów kwadratowych powierzchni. Poza częścią blacharsko-lakierniczą, typowo serwisową, w budynku jest: biuro obsługi klienta wraz z poczekalnią, myjnia samochodowa i nowoczesne zaplecze socjalne dla pracowników.
– Zamierzamy niewielkie szkody, np. parkingowe, drobne stłuczki naprawiać do 3 dni roboczych – deklaruje Mariusz Suszczyński, kierownik serwisu.
Firma deklaruje naprawy wszystkich marek auta, zgodnie z technologią fabryczną. Oznacza to, że wszystkie, nawet najnowsze auta mogą być naprawiane na miejscu. Nie trzeba ich wozić do specjalistycznych zakładów w Lublinie, Siedlcach czy Warszawie.
– Zgłaszamy szkodę do zakładu ubezpieczeniowego, naprawę rozliczamy bezgotówkowo, mamy samochody zastępcze – wylicza udogodnienia Tomasz Szeptycki, w którego firmie pracuje 8 osób. – Docelowo zamierzamy zatrudnić 15 pracowników – dodaje.